Scream/ Krzyk (1996)
W małym miasteczku w Stanach grasuje morderca. Upiorny facet pogrywa sobie z nastolatkami, a stawką w tej grze jest ich życie.
Morderca jest fanem horrorów, więc zabawa polega na odpowiadaniu na pytania dotyczące filmów z tego gatunku. Nieśmiertelne: What is your favorite scary movie? to dopiero wstęp. Wybrańcy losu muszą też wykazać się znajomością tematu inaczej zginą.
Wśród prześladowanej młodzieży znajdzie się Sidney Prescott, która nadal walczy z traumą po śmierci matki oraz jej najbliżsi przyjaciele.
Wes Craven to czołowy twórca złotego okresu horrorów. Zaczął od „Ostatniego domu po lewej„, następnie rzutem na taśmę „Wzgórza mają oczy”. Później było kilka mniej docenionych filmów, aż przyszedł czas na „Koszmar z ulicy wiązów„. Moim zdaniem jego największe filmowe dokonanie. Później znowu mamy zniżkę formy, kilka mniej popularnych tytułów, aż lata dziewięćdziesiąte przynoszą nam „Krzyk”.
Wskrzeszenie prawie już zapomnianego slashera. I to wskrzeszenie w jakim stylu!
Wes wykorzystał wszytko to, co nudziło jego samego i widzów w tej konwencji, po to by jeszcze bardziej, wręcz na maksa podkręcić wszystko to, co sprawia, że slasher jest tak tendencyjnym gatunkiem.
Ktoś by mógł pomyśleć, facet oszalał, strzela sobie w stopę, albo przeczy sam sobie. Nic z tych rzeczy. We współpracy ze scenarzysta Kevinem Williamsonem stworzył jednocześnie laurkę i parodię gatunku. Wszystko to, co w zawiera film, wszelkie schematy, naiwność, typowość jest całkowicie celowa i zamierzona. O to właśnie chodziło. Nie wiem, czy młodzi widzowie, nie zaznajomieni z klasyką, do której nawiązuje obraz odnajdują się w tym, ale w latach dziewięćdziesiątych „Krzyk” został jak najbardziej doceniony.
„Krzyk” to trochę taki film edukacyjny. Pokazuje, jak funkcjonuje świat przedstawiony w horrorze. Pokazuje niemożność wyrwania się po za schemat. Bohaterzy nabijają się z 'nieśmiertelnych zasad’ horroru, by po chwili zginąć dokładnie zgodnie z nimi. To błędne koło. Nawet jeśli wiesz, ze idiotyzmem jest uciekanie przed mordercą na piętro to i tak tam pobiegniesz:)
Tak jak napisałam, to film oparty na tradycyjnym schemacie. Musi więc mieć postać charakterystycznego mordercy. W przypadku „Krzyku” jest to 'Ghostface’, czyli morderca w przebraniu upiora. W jego wyglądzie możemy dopatrzeć się inspiracji obrazem Muncha pod tytułem (no właśnie!) „Krzyk”.
Zabójca jest miłośnikiem filmów grozy i działa zgodnie z zawartym w nich schematem. Kto kryje się za tą maską? Zakładając, że nie wiedzieliście filmu, nie domyślicie się tego prędko. Mimo, że to przecież 'tak głupi film’;) Na tym polega cały dowcip.
Jest morderca, więc musi być też ofiara. Na pomniejszych pozostawionych po kątach zwłokach nie będziemy się skupiać. Skupmy się na final girl, czyli również stałym punkcie programu. Jest nią nasza Sindy. Osierocone przez puszczalską matkę niewiniątko, dziewica, słodka i nie do ruszenia. To na niej skupia się morderca. Pragnie ją zastraszyć i …opowiedzieć swoją historię. Tak, bo mordercy zawsze mają swoją historię, nie ważne że się ona kupy nie trzyma.
Wes w tym momencie złośliwie drwi z tak zwanego 'motywu zbrodni’ i to jest właśnie wisienka na torcie.
Seans z „Krzykiem” nie wywoła u Was krzyku. Na pewno nie krzyku przerażenia. Zafunduje natomiast solidną rozrywkę, da szansę na zapoznanie się z kilkoma smaczkami ze świata filmów grozy.
Na ten moment film posiada trzy sequele ale o tym innym razem.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:9
Klimat:7
Napięcie:7
Zaskoczenie:9
Zabawa:10
Aktorstwo:8
Walory techniczne:8
To coś:8
Oryginalność:9
79/100
W skali brutalności: 2/10
Gość: Ela, *.adsl.inetia.pl napisał
A mnie Krzyk właśnie przeraża, może dlatego, ze działa na moją wyobraźnię. Moim największym koszmarem jest to, że nie mogłabym uciec przed kimś kto mnie goni. 😀
klemantyna napisał
na mnie krzyk nie wywarł jakiejś eksra psychozy
Gość: Danny, *.free.aero2.net.pl napisał
Łooo pamiętam jak byłem szczeniakiem i oglądałem Krzyk jeszcze na kasecie video 😀 To były czasy. Wtedy wywarł na mnie spore wrażenie. Później jakoś udało mi się skołować cz 2 na CD a na 3 byłem nawet w kinie, ale to już nie było to samo. Jak teraz widziałbym Krzyk? Cholera wie. Ale chyba przysnąłbym na nim lekko, choć kilka momentów pamiętam do dziś. Gdy jeszcze bawiłem się w RPG-i z kumplami i graliśmy sesję-horror to lubiłem wykorzystywać motywy straszenia czerpane właśnie z Krzyku czy U