Doo Gae-eui Dal/ Dwa księżyce (2012)
Dawno już nie oglądałam nic z azjatyckiego kina grozy. Nie dlatego, że nie lubię. Lubię, swego czasu nawet bardzo, ale jakoś – takoś ostatnimi czasy nic ciekawego nie wyprodukowali, albo też – nic co zwróciło by moją uwagę.
„Dwa księżyce” to skośny horror prosto z Korei Południowej. Tytuł od razu skojarzył mi się z książką Murakamiego „1Q84”- bardzo dobrą z resztą dlatego się nim zainteresowałam.
Wszystko zaczyna się od tajemnicy… Z nieznanych przyczyn trójka osób budzi się w starej szopie w środku lasu. Jest wśród nich młoda, dość irytująca licealistka, dwudziestoośmioletni bezrobotny koleś i pisarka horrorów- w tym samym wieku.
Kiedy już ucichną piski przerażenia nasi bohaterowie podejmują próbę wydostania się najpierw z szopy, a później z lasu. Okazuje się , że nic z tego. Z szopy wydostali się bez problemu, gorzej z lasem- mamy tu motyw znany z „Enter Nowhere” czy „House hunting„- gdziekolwiek pójdziesz, wrócisz w to samo miejsce. Udają się więc do przyległego do szopy domu i tam postanawiają zostać aż przyjdzie pomoc, lub też dojdą do rozwikłania tajemniczych zdarzeń.
Film celuje przede wszystkim klimatem. Ciemny las, dwa księżyce unoszące się na niebie- zwiastujące podobno połączenie się dwóch światów. Stary dom i dziwne odgłosy z niego dochodzące.
Z każdym krokiem zbliżamy się do rozwiązania tajemnicy, które cóż… na kolana mnie nie powaliło, z racji wtórności tego pomysłu. Obraz zasługuje na pochwałę za muzykę, zdjęcia i aktorstwo.
Reżyserem obrazu jest Dong-bin- Kim znany z „Red eye” czy „Ringu”.
Najbardziej podała mi się ta część filmu, w której jeszcze nic nie było wiadomo, gdy już poznany wszystkie sekrety zrobi się trochę nudnawo- pozostaje tylko czekać końca.
Moja ocena:
Straszność:8
Fabuła:7
Klimat:9
Zaskoczenie:7
Zdjęcia:9
Zabawa:7
Oryginalność:5
To coś:8
Aktorstwo:9
Dialogi:7
76/100