Dzwon we mgle – Gertrude Atherton
Jeśli komuś się wydaje, że wszystkie grozowe opowieści przełomu wieku XIX i XX są takie same to spieszę z dowodem, że nie. Oto zbiór, a właściwie zbiorek opowiadań od Gertrude Atherton „Dzwon we mgle”, która ze zdarzeń zwyczajnych, błahych kładła podwaliny pod swoje opowieści – całkowicie niezwyczajne.
Tytułowy „Dzwon we mgle” zadedykowany Henremu Jamesowi przenosi nas do staroangielskiej posiadłości gdzie pewien pisarz spotyka źródło swojej największej inspiracji, portret małej dziewczynki, a później nią sama w zupełnie nowym wcieleniu. Co jest fikcją, co prawdą, i czy choćby największy twórca zdolny jest alternatywną historię przeżytego już życia, przypieczętowanego losu?
„Bolton Strid” zupełnie niezwykła tajemnica zaginięcia, pokazana od zupełnie niecodziennej strony. „Umarli i hrabina” to opowieść o życiu wiecznym, a właściwie wiecznym śnie, z którego jak się okazuje, ku zaskoczeniu wszystkich zmarłych można się obudzić. „Największe szczęście, największej liczbie ludzi” bodaj najodważniejsze z opowiadań poruszające wątek usprawiedliwionego zabójstwa. Mogę sobie tylko wyobrażać jakie kontrowersje ten przekaz mógł budzić w owych czasach.
„Śmierć i kobieta”, studium umierania, trwania przy umierającym, czekanie na ostateczność, ostatnie chwile na ziemi. Przejmujące w swojej wymowie, zaskakujące finałem.
Na koniec zwieńczenie, wisieneczka na torcie, kolejna opowieść wyprzedzająca swoje czasy „Syrena mgłowa”, której motywy wykorzystał w swoim filmie Alfred Hitchcock. Finał ponownie zmiata z planszy.
Maleńki zbiór o ogromnej sile rażenia. Fenomenalna sprawa. Ogromny zachwyt.
Moja ocena: 9/10
Dodaj komentarz