Drugi peron – Agnieszka Kwiatkowska
Zbiór opowiadań Agnieszki Kwiatkowskiej „Drugi peron” po raz pierwszy został wydany w roku 2017 i jak słusznie zauważył Wojtek Gunia we wstępie do drugiego wydania – być może nie miał on szansy zaistnieć wówczas w świadomości czytelników, tak jak na to zasługiwał. Środowisko literackie i krytycy zdążyli go jednak docenić i „Drugi peron” został uhonorowany nominacją do nagrody Grabińskiego – o lepszym wyróżnieniu chyba nie może być mowy zważywszy na pewną dozę motywów kolejowych w tych utworach. Drugie, odnowione wydanie zyskało twardą oprawę i być może – kwestia gustu – lepszą grafikę okładkową. Wojtek wspomina, że mamy tu do czynienia z wersją rozszerzoną zbioru – ale co zostało dorzucone tego nie wiem, może wypowie się ktoś kto czytał pierwsze wydanie i ma porównanie.
Spośród dziesięciu utworów ciężko mi wybrać mojego faworyta – takiego faworyta absolutnego, bo zbiór jest bardzo równy. Za to z radością mogę Wam obwieścić, że nie znalazłam tu tekstu, który zupełnie nie trafiłby w moje upodobania.
Cechą wspólną wszystkich utworów jest element zaskoczenia, który autorka wprowadza z niezwykłą wprawą, niezależnie od tego, czy umiejscowi go w ostatnim zawartym w tekście słowie, czy wprowadzi w punkcie kulminacyjnym, jest on tą wisineczką na torcie, tym smaczkiem, który powoli rozpływa się w ustach. Zaskoczenie czytelnika w krótkiej formie to zadanie karkołomne i dla wielu autorów wręcz niewykonalne. Agnieszka Kwiatkowska tym sposobem świetnie pointuje swoje utwory, nadając im odpowiedni ciężar znaczeniowy.
Drugą cechą jest hermetyczność i minimalizm. Nie ma tu zbędnego kręcenia wokół własnej osi. Bohater zmierza dokładnie tam gdzie miał trafić z iście szwajcarską precyzją. Jeśli już o bohaterach mowa, to Ci jakimś sposobem zawsze mnie obchodzili. Ich, najczęściej smutny los generował odczucie jakich łatwo rozmyć przy zbyt brawurowym prowadzeniu fabuły. Autorka przypomina nam, że horror to przede wszystkim opowieść o ludziach, a wszystko inne jest tylko rekwizytem w ich rękach i pretekstem do ich poznania
Na szczególną uwagę z całą pewnością zasługuje „Szeptucha”, opowieść utrzymana w tonie melancholijnego folk horroru spisana stylizowanym na dawną mowę językiem. „Mali powstańcy” to z kolei utwór, który pokazuje jak ważna jest perspektywa, a jej nagła zmiana, kurczę, zmienia wszystko. „Trupi pociąg” to taka pocztówka z zaświatów od Grabińskiego. Bardzo ciekawy i sentymentalny utwór. Finał? Chapeau bas. Za najbardziej oryginalny, wręcz weirdowy tekst uważam „Zapach kamienia”, pomysł 10 na 10. „Zegar śmierci”, lekka wariacja o Kubie Rozpruwaczu, czy też jego koledze z branży, bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie mnie klimatem noir. „Świniobicie” to nutka hardcoru. Widzicie Moi Drodzy tę różnorodność? Mogłabym powiedzieć, że dla każdego coś miłego, ale nie wypada mówić, że będzie miło jeśli zachęca się do przeczytania horroru.
*Książka objęta patronatem Biblii Horroru.
Dodaj komentarz