Slender Man (2018)
Cztery nastoletnie przyjaciółki: Katie, Chloe, Hallie i Wern spędzają wspólnie wieczór. Jedna z nich informuje resztę, że grupa ich kolegów ze szkoły dziś wieczór planuje 'przywołać Slender Mana’.
Dziewczyny postanawiają, że nie będą gorsze i szukają w sieci informacji na temat rzeczonej postaci trafiają na filmik, którego obejrzenie stanowi rytuał przywołania Slender Mana.
Mniej więcej tydzień po tym zdarzeniu jedna z nich znika bez śladu, a pozostałe dziewczęta zaczynają wiązać ten fakt z legendą o Slender Manie. Próbując ratować koleżankę przybliżają się jeszcze bardziej do jak się wydaje wcale nie fikcyjnej, upiornej postaci.
Pamiętacie jak w jednym z wpisów przybliżyłam Wam dokument HBO „Strzeż się Slender Mana„?
Nakręcony w 2016 obraz opowiadał o mającym miejsce dwa lata wcześniej zdarzeniu z udziałem dwóch małolat z Wiscomsin, które tak mocno uwierzyły w krążącą w necie legendę o niejakim Slendermanie, że postanowiły zabić swoją kumpelę wkradając się w ten sposób w jego łaski.
Pisząc Wam o nim zastanawiałam się na ile ta historia będzie miała wpływ na filmowy horror Sylvaina White’a pt. „Slender Man”. Jak się okazało, wpływ miała, ale nie koniecznie był to wpływ pozytywny. Kiedy ruszyła produkcja filmu rodzice jednej z dziewczyn zadeklarowali swoje oburzenie, co skutkowało znaczną zmianą planów twórców filmu. Scenariusz przerobiono. Nie wiem na ile, ale efekt jest taki, że mamy tu do czynienia z historią opowiedzianą po łebkach i w żaden sposób nie wykorzystującej potencjału antybohatera.
Ot mamy kolejny teen horrorek, który nie zaangażuje emocjonalnie widza. Płaskie, kiepsko zarysowane i kiepsko odegrane postaci dziewcząt, brak logicznego ciągu zdarzeń oraz ograniczenie potencjału postaci tytułowej do przedstawienia jego komputerowo wykreowanych manifestacji to wszystko, co ma do zaoferowania widzowi seans ze „Slendermanem”.
Osobiście wyczułam w tym jedno wielkie asekuranctwo. Jakby twórcy bali się, że „Slender Man” może wydać się komuś interesujący i zacznie szukać informacji o nim co skończy się kolejną tragedią jak ta z udziałem dwunastolatek z Wiscomsin.
Nie wiem natomiast co chcieli dać w zamian? Na to chyba zabrakło pomysłu, a brak pomysłu to najgorsze co może spotkać film. Zapędzeni w kozi róg wypluli z siebie miałką historyjkę od rzeczy licząc, że solidne efekty i obłędna ilość jump scenek załatwi sprawę.
Wielka szkoda, ale jakie były szanse? Nikłe.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła: 5
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:5
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:5
Oryginalność:3
To coś:4
48/100
W skali brutalności:1/10
Gość: fabienka, *.15-1.cable.virginm.net napisał
dno…ledwo dobrnelam do konca. Szkoda bo pomysł fajny był 🙂