Sairen (2006)
Jak się okazało, gdy wpisałam tytuł tegoż filmu w google grafikę, jego fabuła została zbudowana na podstawie gry PS2.
Jaki to człowiek niedouczony się okazuje:) A to przez to iż film ten zupełnie nie przypomina, ani stylistyką ani sposobem snucia opowieści dzieł będących adaptacjami gier.
W grę rzecz jasna nie grałam, ale ten obraz przypadł mi do gustu i spokojnie mogę powiedzieć, że wypada całkiem dobrze na tle innych azjatyckich produkcji z gatunku.
Plusem bez wątpienia jest fabuła. Łatwo bym mogła porównać ją do pewnej koreańskiej produkcji jednak dla dobra widza nie zrobię tego. Niech ma niespodziankę, bo element zaskoczenia w finale jest naprawdę mocnym punktem programu.
O fabule mogę rzec tyle, iż traktuje o samotnym ojcu, który ze swoimi pociechami postanawia wprowadzić się z miasta na niedostępną i odizolowaną wyspę.
Widz ma szansę liznąć trochę japońskiej kultury, która jest na tyle specyficzna i pełna tajemnic dla człowieka zachodu iż idealnie wpisuje się w klimat horroru.
Gdy tylko bohaterzy przekraczają próg domu wpada do nich z wizytą sąsiad, który wykłada im zasady panujące na wyspie. Największy nacisk kładzie na zasadę iż pod żadnym pozorem nie wolno opuszczać swoich domów ,gdy zaczyna wyć syrena alarmowa. Trochę „Silent hill”, nie? Nic z tych rzeczy:)
Warto się skusić na odrobinę japończszyzny od czasu do czasu., nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego typu estetyki.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:8
Aktorstwo:6
Dialogi:6
Zdjęcia:7
Zaskoczenie:7
Oryginalność:7
To „coś”:7
Zabawa:7
66/100
Dodaj komentarz