Stil/Born (2017)
Młode małżeństwo, Mary i Jack wprowadzili się do pięknego domu na przedmieściu i doczekali narodzin pierwszego dziecka. Niestety brat bliźniak małego Adama nie przeżył porodu i na radości narodzin kładzie się cień żałoby. Obok dziecięcego łóżeczka stoi drugie, puste. Podczas gdy Jack angażuje się w rozwijanie zawodowej kariery jego młoda żona spędza coraz więcej czasu na samotnie. Mąż nie daje jej wiary gdy próbuje mu zakomunikować, że w ich wspólnym domu pojawiło się coś, co może zagrażać życiu ich synka.
„Still/Born” swoje odleżał, nim zdecydowałam się w końcu po niego sięgnąć. Kompletnie nie miałam melodii na kolejny film o trudach życia młodej matki, której dziecko okazuje się nawiedzone, opętane, albo rogate i kopytne. A takie właśnie przeczucia żywiłam wobec kanadyjskiej produkcji debiutującego Brandona Christensena. Okazało się jednak, że byłam zbyt uprzedzona.
Powiem krótko, „Still/Born” podobał mi się, ku mojemu zaskoczeniu. Podobał się nie dlatego, że odżegnuje się od schematu 'opętanie/nawiedzenie/rogi i kopyta’, ale za sprawą bardzo sprawnego wykorzystania owego schematu.
Historia jaką opowiada może być sklasyfikowana zarówno jako paranoid thriller, gdzie główny bohater, w tym wypadku bohaterka, traci rozum, jak i jako horror paranormalny gdzie faktycznie dochodzi do ingerencji nadnaturalnego zjawiska w życie bohaterki. Wybór interpretacji zależy od widza.
Scenariusz, w którego tworzeniu maczał palce także bardziej doświadczony twórca Colin Minhan, przewiduje ukłony zarówno w stronę jednej jak i drugiej interpretacji zapewniając równowagę i pozostawiając przestrzeń na własne domysły.
Warstwa dramatyczna wskazuje nam trudną sytuacje młodziutkiej mamy, która w czasie porodu straciła jedno z dzieci. Jej równie młody małżonek zdaje się skupiać na karierze, która zapewni rodzinie byt na wysokim poziomie. Mary musi ogarnąć siebie i dziecko co okazuje się zbyt dużym wyzwaniem biorąc pod uwagę niesprzyjające okoliczności.
Tu do gry wkracza warstwa paranormalna. Odgłos płaczu dziecka, które nie jest małym Adamem. Złowrogie cienie przemykające na monitorze rejestrującym pokój dziecka, przyjmujące coraz wyraźniejsza i coraz bardziej niepokojącą postać. Wreszcie bardzo żywa relacja kobiety, która doświadczyła podobnego koszmaru co Mary i nie znalazła ratunku.
Z czym u mamy do czynienia? Z bardzo fajnie i klimatycznie skonstruowanym pokazem sił nadprzyrodzonych, czy upiorną projekcją umysłu będącego na skraju załamania? A może prawda leży po środku? Jakąkolwiek drogę interpretacji filmowych wydarzeń wybierzecie, myślę że film ma spora szansę Wam się spodobać.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:7
Zaskoczenie:6
Zabawa:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:7
70/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz