The Nun/ Zakonnica (2018)
Lata ’50. W starym zakonie na Rumuńskiej prowincji dochodzi do samobójczej śmierci jednej z sióstr. Celem zbadania sprawy na miejsce zdarzenia przybywa watykański wysłannik ojciec Burke. Przybywa on w asyście nowicjuszki, Irene. Szybko okazuje się, że problemem zakonu nie jest depresyjny wystrój, który pchnął zakonnice na linę, a demoniczna postać starająca się obrzydzić życie mniszkom.
Jeśli Wam powiem, że wcale nie chciałam oglądać tego filmu i zrobiłam to tylko dla recenzji, to docenicie moją ofiarę? 😉
Tak, słyszałam, że film „nie jest taki zły”, ale wcale mnie to nie przekonało i słusznie, bo jest taki zły. Jeśli „Krucyfiks„, horror z nieco podobnymi założeniami fabularnymi był słaby to w takim razie ten jest fchuj słaby.
Nie znalazłam w nim żadnej zalety i poddaje w wątpliwość sens jego powstania. Oczywiście rozumiem intencje. Po premierze drugiej części „Obecności” postać upiornej Zakonnicy zwróciła uwagę większości widzów. Toteż postanowiono poświęcić jej całą osobną produkcję, jak to stało się w przypadku nawiedzonej lalki, Annabelle po premierze pierwszej części „Obecności„. Efekt w obydwu przypadkach jest podobny.
Fabularnie film oferuje głównie nudę. Wszytko opiera się na bardzo topornych wątkach z rodzaju tych, które znają już wszyscy i chyba wszyscy mają już dość. Do tego mało ciekawi bohaterzy, tak szablonowi i papierowi jak to tylko możliwe i zupełny brak pomysłu na antybohaterkę. Tytułowa zakonnica dużo i chętnie prezentuje swoje zakazane oblicze.
Niezwykle silne wsparcie technologii sprawia, że cały świat przedstawiony w filmie odbieramy jako jakiś sztucznie wygenerowany twór pozbawiony realizmu. Jeśli w fabule pojawia się jakaś dziura, naprędce jest łatana przy pomocy pierwszego lepszego nielogicznego zagrania. Ciężko tu o jakiś ciąg przyczynowo skutkowy, który pozwoliłby mi logicznie streścić szczególnie drugą część obrazu. Dzieją się tu cuda i dziwy jakich nie powstydziliby się twórcy Indiany Jonesa.
Jest efektownie, głośno i w założeniu powinno być też strasznie. Niestety gdzieś została przekroczona granica między grozą a groteską. Rozliczne emanacje złej zakonnicy odarły ją ze wszelkich posiadanych tajemnic, więc jeśli celem produkcji było oswojenie widza z bodaj najstraszniejszym bohaterem „Obcności 2” to spisali się na medal. „Zakonnica” to poważny kandydat na najgorszy horror roku.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:4
Klimat:5
Napięcie:4
Zabawa:3
Zaskoczenie:3
Walory techniczne:5
Aktorstwo:6
Oryginalność:3
To coś:3
37/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz