Sekty. Uwodziciele tłumów, fanatyczni wyznawcy i mechanizmy manipulacji –
Żeby zdefiniować czym jest sekta wystarczy sięgnąć do łacińskiego pochodzenia tego sformułowania. Znajdziemy tu trzy słowa: secta, czyli kierunek/postępowanie, sequi, czyli podążać za kimś i secare czyli odcinać. W ten sposób zyskujemy nie tylko definicje słowa, ale i całe modus operandi ugrupowań znanych jako sekty. Każda z nich opera się na jakiejś ideologii, mniej lub bardziej czerpiącej z odłamów rożnych religii, jej celem jest zwerbowanie ludzi za ową ideą podążających, a by to osiągnąć konieczne jest odcięcie tych ludzi od reszty społeczeństwa – żeby nie powiedzieć, że odcięcie ich od rzeczywistości, choć często wydaje się to bardzo trafne.
W książce „Sekty” wydanej w Polsce nakładem wydawnictwa Zysk poznajemy historię działania dziewięciu sekt i ich przywódców. Sama miałam okazję poznać, może nie w szczegółach, ale jednak, trzy z nich. Mam tu na myśli Charlesa Mansona, Jima Jonesa i Davida Koresha. O pozostałych sześciu nie wiedziałam w zasadzie nic. W ten sposób poznałam jeszcze okoliczności działania Keitha Raniere, Credonia Mawerinde, Bhagwana Shree Rajneesha, Marshalla Appelewhite i Adolfo de Jesus Constanzo.
I powiem tak, to nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach. Nie traktujcie jej jako frapujący zbiór ciekawostek, bo to odbije Wam się czkawką. Otrzymacie tu bowiem reportaż ze zdarzeń na myśl których włos jeży się na głowie. Duet autorów nie szczędzi czytelnikowi szczegółów dotyczących najbardziej brutalnych praktyk kolejnych z prezentowanych tu oprawców – bo chyba tak należy ich nazwać. Nie jest to jednak sposób na zrobienie z tragedii ofiar taniej sensacji, ponieważ autorom zależy na przedstawieniu w rzetelny sposób zarówno społecznego jak i psychologicznego kontekstu opisanych zdarzeń. Dowiemy się wiec, dlaczego ofiary stały się ofiarami oraz co pozwoliło przywódcom stać się ich katami. Zagłębimy się w dzieciństwo, przeżyte traumy, dowiemy się jakie czynniki środowiskowe uwarunkowały takie właśnie wypaczenia. Tym co mnie osobiście bardzo jaskrawo rzuciło się w oczy, bodaj po raz kolejny, to fakt, że religia – zwykle pod ideologie sekty kładziono podwaliny stworzone z dogmatów istniejących i jak najbardziej legilnych ugrupowań wyznaniowych – posłużyła jako pretekst i uzasadnienie dla okrucieństwa, przepustkę do władzy absolutnej nad grupą i środek do zaspokojenia perwersji i parafilii z użyciem bardzo zbliżonych mechanizmów manipulacji. To w zasadzie punkt wspólny dla wszystkich tych dziewięciu przypadków, różny jest tylko czas, miejsce i preferencje. Mamy tu więc książkę, która oburza, szokuje ale i uczy – jak się bronić, na co zwracać uwagę, by nigdy nie przekroczyć granicy pomiędzy wiarą, a fanatyzmem.
Moja ocena: 9/10
Współpraca wydawnictwo Znak
Dodaj komentarz