Hellions (2015)
Nastolatka Dora w dniu Halloween dowiaduje się, że jest w ciąży ze swoim chłopakiem. Wieczorem czeka na niego w swoim domu by wspólnie udać się na świąteczną zabawę. Zamiast chłopaka do jej drzwi puka grupa dzieci w halloweenowych strojach. Gnojki nie dają się spławić cukierkami, chcą czegoś innego- nienarodzonego dziecka Dory.
O filmie duetu McDonald i Trottier słyszała już wcześniej, w Stanach planowana była premiera kinowa, panowie dorwali dobrego dystrybutora, ale w Polsce film pojawił się raczej niespodziewanie i zdecydowanie z dala od srebrnego ekranu.
Zbliżające się święto Halloween powoduje przyrost filmów o tematyce świątecznej. Jednym z nich jest właśnie „Hellions”, czyli przypowieść o jednej nocy z życie nielaty, która za progiem swojego dom napotyka 'diabelskie pomioty’, chcące odebrać jej dziecko.
Film mimo iż porusza tematykę popularnego i bardzo komercyjnego amerykańskiego święta jest daleki od mainstreamowej stylistyki. Obawiam się, że ciężko mu będzie trafić na odpowiednią grupę odbiorców.
Macdonald robił już dziwne filmy, chociażby jego „Fragmenty Tracey”, ale umie też odnaleźć się w bardziej klasycznych opowieściach, jak jego „Pontypool”. Podobnie spawy mają się ze scenarzystą, który napisał bardzo hollywoodzki scenariusz do filmu „Colony”, ale majstruje także krótkometrażowe dziwolągi.
„Hellionus” zdecydowanie jest filmem udanym. Ja tak myślę i zakładam, że jestem w mniejszości. Jego fabuła jest mocno poplątana, choć podstawę stanowi dość surowy pomysł. Wszystko komplikuje się na poziomie realizacji, pełnej odjechanych elementów, symboli, metafor schizolskich zabiegów operatorskich.
Na miejsce akcji wybrano jednorodzinny dom w 'dyniowym miasteczku’ Waterford, a na bohaterkę nieco zbuntowaną małolatkę, która dowiaduje się, że zaciążyła. Tego samego dnia wieczorem na progu jej domu staje chłopiec w upiornym halloweenowym stroju.
Dostaje cukierki, ale wraca, tym razem z kolegami. Powraca parokroć za każdym razem z większą liczba podobnych sobie upiornych dzieci.
Scena, w której dotyka brzucha Dory i dziwnym głosem mówi „mama” jest pierwszym krokiem w szaleństwo, które właśnie się zacznie. W domu Dory zacznie szaleć huragan, a w w worku na słodycze odkryje głowę swojego ukochanego. Dziewczyna na próżno będzie szukać pomocy. Dzieciaki rozpętały piekło w jej domu.
Ciężko jest składnie opowiedzieć z czym mamy tu do czynienia, bo jest to jedna wielka schiza, niczym potężna halucynacja. Oczywiście piekielne dzieci mają swoje modus operandi związane z lokalną legendą, ale to wszystko jest nie ważne. Osobiście oglądałam ten film dla samego obrazu. Niemal każdy kadr kwalifikuje się na wystawę, a złączone w całość budują klimat niesamowitości i szaleństwa.
Wszystko wpisuje się w estetykę święta Halloween, ale nie taką cukierkową i kiczowatą, ale mocno upiorną. Zdjęcia są naprawdę niesamowite i dla samych zdolności operatora i pomysłodawców tych ujęć warto ten film obejrzeć.
Jeśli nie macie pomysłu co obejrzeć w czasie halloweenowego seansu, „Hellions” jest dobrą ofertą.
Moja ocena:
Straszność:5
Klimat:10
Napięcie:5
Fabuła:5
Zaskoczenie:4
Zabawa:7
Aktorstwo:6
Walory techniczne:10
Oryginalność:7
To coś:7
66/100
W skali brutalności: 3/10
Zerknij na Open grave podobno dobry.
A do helions mnie zachecilas bo zostałby przeze mnie pominięty. ..
Już zerknęłam: https://bibliahorroru.pl/2013/12/W-grobie
” „Hellionus” zdecydowanie jest filmem udanym. Ja tak myślę i zakładam, że jestem w mniejszości.”
Zgadzam się!
Jesteś w mniejszości. ;)))
Fajny klimacik, muzyka, zdjęcia… no, kręcenie w filtrach podczerwieni ma swój urok, chociaż trochę nadto różowe to wszystko ;), no ale cokolwiek twórcy chcieli tym filmem przekazać, to niestety wyszło strasznie 'nieczytelnie’ i bełkotliwie.
Ja też się z Tobą zgadzam, dlatego też nie skupiałam się w tym przypadku na treści, ale na formie. Zazwyczaj tego nie robię, ale w tym przypadku nie było wyjścia, bo rozrzut między tym co film mówił i tym jak to robił był w mojej ocenie kolosalny.