Łukasz Śmigiel „Mordercy”
Książka dość długo zalegała na mojej półce zanim po nią sięgnęłam. Sama nie wiem, czemu tak się ociągałam. Może nadal małą wiarę pokładam w twórczości polskich autorów horrorów? A może dlatego, że nie przepadam za krótszymi formami literackimi, a dzieło Śmigiela to zbiór opowiadań?
W końcu z jakiegoś powodu się u mnie znalazła. Gdy wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać, bardzo szybko dotarło do mnie, dlaczego ją kiedyś wybrałam.
Łukasz Śmigiel- względnie jeszcze młody autor ma już całkiem spore doświadczenie w dziedzinie literatury. Po przeczytaniu jego zbioru opowiadań „Mordercy” wiem na pewno, że niebawem sięgnę po inne jego książki. Śmigiel jest także redaktorem naczelnym magazynu „Lśnienie- kultura grozy”, o którym do tej pory, przyznam, nie słyszałam, ale także chętnie się zapoznam.
„Mordercy” ukazali się w zeszłym roku nakładem wydawnictwa Oficynka. Książka składa się z 12 wcale nie krótkich opowiadań. Każde z nich urzekło mnie na swój sposób, więc gdybym miała wytypować faworyta miałabym spory problem.
Umieszczone w zbiorze historie są po mistrzowsku dobrane pod względem różnorodności. Nie ma choćby dwóch opowiadań do siebie podobnych. Co więc spotkamy w świecie przedstawionym pisarza?
Kolektywny mord w opowiadaniu „Kozioł ofiarny” nawiązujące do teorii Girada, która w osobie tytułowego kozła dopatruje się ratunku dla trawionych przez kryzys społeczności. Każda cywilizacja musi znaleźć przyczynę swoich problemów, a gdy znajdzie przyczynę musi także wytypować winowajcę. Następnie go zabić. Myślę, że antropolog ma dużo racji i dziękuję Śmigielowi za przybliżenie mi jego założenia.
Opowiadanie „Śledztwo” nie tylko ukazuje mrok świata demonów, ale także, a może przede wszystkim, mrok duszy ludzkiej.
„Krąg” urzekł mnie oryginalnym podejściem do tematu reinkarnacji, a także ciekawą analizą ludzkiego lęku przed śmiercią, lęku przed tym co martwe. Zapamiętałam szczególnie jeden cytat:
„Wszyscy mówią, że grób to pomnik pamięci.Ale prawda jest taka, że trupy zakopuje się w ziemi, bo ludzie panicznie się ich boją. Kopie się dla nich głębokie doły, wsadza do trumien, przysypuje ziemią i wreszcie przyciska kamienną płytą, aby powstrzymać czający się w zakamarkach umysłu strach przed tym, że zmarli powrócą. Wyjdą z ziemi, brudni i nadgnili. Znajdą drogę powrotną do domu i przyjdą po resztą rodziny, bo śmierć uczyniła z nich przeciwników życia.”
Dalej mamy fascynujące i nietuzinkowe podejście do tematu łowców duchów.
Pisarz świetnie umie ukazać ciemne strony nawet najradośniejszych zdarzeń. W „Opowieści wigilijnej” nawiązującej do postaci Czarnego Piotrusia wysnuł nieco makabryczną opowiastkę o tym, co czeka niegrzeczne dzieci.
Reszta opowiadań to miedzy innymi ciekawa historia rozgrywająca się w czarnobylskiej zonie. Inne opowiadanie prezentuje post apokaliptyczną wizję walki o przetrwanie w „nowym świecie” po zlodowaceniu. Spotkamy też renesansowego lekarza, kanibala, byłego żołnierza SS, etc- wszystkie te postaci mają wspólny mianownik- Morderstwo.
Czytając, niektóre opowiadania autora, nie mogłam się nadziwić nad fenomenalnością jego wyobraźni. Ten facet na prawdę ma do opowiedzenia ciekawe historie. Czerpie inspiracje zewsząd. Mam wrażenie, że wszystko jest dla niego dobrym materiałem na opowiadanie grozy.
Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z talentem wizjonerskim. Ale nawet najbardziej rozbuchana wyobraźnia nie jest samowystarczalna. Potrzebny jest techniczny warsztat, który ten pisarz również posiada. Nie jest językową kaleką, że tak ujmę, która czepia się oklepanych konwencji stylistycznych próbując coś, lub kogoś naśladować. Nie jest żonglerem, ale umie sprawnie przenieść na papier to co „pomyśli głowa”.
Duże brawa, i czekam na więcej:)
Moja ocena: 9/10
Dodaj komentarz