The Haunting/ Nawiedzony dom (1963)
Książka Shirley Jackson „Nawiedzony”, z tego co się orientuje w temacie doczekała się trzech ekranizacji. „Nawiedzony dom” z 1963 roku, „Legenda piekielnego domu” z 1973 oraz „Nawiedzony” z 1999 roku, który jest w zasadzie remake’m tego pierwszego. Postaram się obejrzeć wszystkie, dziś jednak będzie tylko o filmie z 1963.
Tematyka nawiedzonych domów jest wyjątkowo bliska memu sercu. Mimo iż trudno tu o coś oryginalnego jest coś pociągającego w starych murach:)
„Nawiedzony dom”, jak nie trudno się domyślić po dacie produkcji, jest filmem czarno białym, choć za pewne znalazł się już jakiś geniusz, który film pokolorował, więc uprzedzam lojalnie – wersje pokolorowane omijać.
Fabuła filmu pomimo pozornej prostoty- czwórka ludzi w starym domu i duchy- jest dość złożona.I nie dlatego, że historia związana z tajemniczymi duchami jest jakość szczególnie skomplikowana. To relacje pomiędzy bohaterami są najbardziej interesujące.
Dr antropologi, bufonowaty „przystojniak” zrobiony na Red’a Butlera postanawia przeprowadzić przełomowe badania nad zjawiskami paranormalnymi. Obiera na cel upiorną posiadłość w Nowej Anglii, której nowy właściciel doprasza się zbadania sprawy potencjalnego nawiedzenia. Doktor do współpracy zaprasza kilkoro wybranych ludzi, którzy w swoim życiu spotkali się z „czymś nie z tego świata”. Większość ekipy się wyłamuje, ostatecznie doktorek zostaje sam z dwoma niewiastami. Pierwsza z nich, szybko staje się czołową postacią filmu. Poznajemy Elenor, jej problemy osobiste i bądźmy szczerzy- emocjonalne, dominują w fabule. Nie będę ukrywać, że jej postać jest niebywale drażniąca, ale to nie znaczy, że nie jest przez to świetnie skonstruowana. Prostolinijna gąska w tweedzie, naiwna i psychicznie rozchwiana, pech chce, że jest świadoma swojego nieszczęścia przez co przez cały film będziemy wysłuchiwać jej nagłośnionych wewnętrznych monologów. Elenonor została sprowadzona do domu ze względu na doświadczenie w dzieciństwie efektu poltergeista. Druga z dam to przeciwieństwo Eleonor, Theo, kobieta obdarzona darem czytania w myślach. Ten dziwny trójkąt stworzony przez bohaterów będzie narażony na wewnętrzne konflikty oraz na ataki sił nadprzyrodzonych. Gratką dla fanów starych horrorów będą prawie zerowe, aczkolwiek nie mniej skuteczne w budzeniu grozy, efekty.
Duchy byłych mieszkańców nie objawiają się fizycznie. Nastrój budowany jest w oparciu o dość subtelne objawy działalności domniemanych sił nadprzyrodzonych. SPOILER: Mam teorię na temat rozgrywających się tam wydarzeń. Po pierwsze dom nie był nawiedzony. Wystąpił tam rzeczony wcześniej efekt poltergeista, czyli psychokineza za sprawą osoby Eleonor. Co się tyczy wcześniejszych mieszkańców domu: Pierwsza żona miała po porostu pecha- wypadki się zdarzają, druga została usunięta przez pasierbice, która pomogła jej stoczyć się ze schodów. Opiekunka Abigail wcale nie chciała jej zabić, po prostu był opieszała i za ta opieszałość zapłaciła wyrzutami sumienia, które zmusiły ją do samobójstwa. Co się tyczy Eleonor- była walnięta i chciała się zabić- cóż:)KONIEC SPOILERA.
Dużą zaletą filmu jest skupienie na psychologii bohaterów. Duchy stają się tu pretekstem do zastanowienia się nad tym co tkwi w człowieku. Za sprawą pojawienia się w domu, Elonor zaczyna silnie doświadczać tego, co dawno temu wykreśliła ze swojego życia. Nie chce więcej robić za służącą dla krewnych, nie chce być wykorzystywana, tłumione pragnienie miłości odzywa się w niej w momencie poznania dr. Markway’a. Mówi, że wreszcie „coś jej się przydarza”. Doskonałe aktorstwo uwiarygodnia cały obraz sytuacji bohaterki.
Jeśli chodzi o sprawy techniczne to momentami naprawdę byłam zaskoczona nowatorskością niektórych ujęć. Niestety scenografia wyglądająca momentami porażająco sztucznie – na minus.
Zakładam, że wielu z pośród widzów film może znudzić, czy wręcz zmęczyć. Rzadko pojawiają się tu nagłe zrywy akcji. Polecam natomiast fanom starego kina.
Moja ocena:
Straszność:3
Klimat:10
Fabuła:8
Zdjęcia: 9
Aktorstwo:8
Zabawa:7
Dialogi:6
Zaskoczenie:5
Oryginalność:7
To „coś”:8
70/100
Gość: annaya, *.toya.net.pl napisał
Wszystko okej, ale w tym 'eksperymencie’ braly udział cztery osoby, nie trzy.
ilsa333 napisał
Obiektami badawczymi były dwie kobiety, które doświadczyły w swoim życiu czegoś paranormalnego. Doktor był badaczem, a Luke spadkobierca domu tylko obserwatorem, który chciał się dowiedzieć, czy jego dom jest nawiedzony. Więc de facto w badaniu nie uczestniczył.
Gość: annaya, *.toya.net.pl napisał
Tak, ale napisałaś 'troje ludzi w starym domu i duchy’, a Luke chcac nie chcac brał w tym udział
ilsa333 napisał
W zasadzie masz rację. Mój błąd:) Ale napisałaś w „eksperymencie”, więc sądziłam, że pijesz do osób badanych, dlatego tłumaczyłam to w tę stronę. Generalnie postać Luke’ mało istotna była, więc pewnie dlatego go olałam- pisałam o tym filmie dość dawno, więc już nie pamiętam, co miałam w głowie kiedy go zignorowałam.Chyba nawet poprawię ten błąd we wpisie.
Gość: annaya, *.toya.net.pl napisał
Hehe spoko, ja byłam świeżo po obejrzeniu tego filmu. Nie wiedziałam jak to ująć, dlatego napisałam 'eksperyment’, ale faktycznie znalazł sie tam dlatego, że jego ciotka tak chciała. Tak poza tym szczegółem to zgadzam sie w 100% z Twoją recenzją, też strasznie mnie irytowała główna bohaterka z tymi jej 'przemyśleniami’ :), pozdrawiam
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
1/10
slagi napisał
Fajnie odświeżyć sobie taki film, bo to to było kino! Nie to co to teraz – wybuchy jeden po drugi, zero umiejętności aktorskich a do tego spojlery i przerabianie średnich książek dla nastolatek na jeszcze gorsze filmy…