Balsamiarka – Izabela Kawczyńska
Nie wiem, czego spodziewałam się po tej książce, na pewno nie tego co miała do zaoferowania:)
„Dobry Boże, który czasami jesteś zły, a częściej nie ma cię wcale, niniejszym odwołaj moją subskrypcje na wielkie, masowe zmartwychwstanie; zakopcie mnie dwa razy na wszelki wypadek”.
Temat zakopywania w debiutanckiej powieści Izabeli Kawczyńskiej jest tematem wiodącym.
Bohaterka i narratorka w jednej osobie najpierw zakopuje babcie, religijną fanatyczkę, która starała się zaszczepić w jej chrześcijańskiego ducha, ale nie z rodzaju tych miłosiernych, raczej w klimacie nocy świętego Bartłomieja, później zakopuje ojca, którego więcej nie było niż był, za to pogrzebany został dwa razy, by na końcu pogrzebać siebie, ale tak tylko trochę i na próbę, bo do tego to wszytko zmierza, od pierwszej strony.
Opowieści tragicznej daje wydźwięk komiczny, miejscami poetycki, bo trzeba Wam wiedzieć, że autorka specjalizuje się właśnie w liryce.
Relacjonuje życie jednej biednej duszy, która od maleńkości boryka się z trudami istnienia. Żeby nie brzmiało to nazbyt kolokwialnie kilka z tych trudów postaram się przytoczyć. Po pierwsze sika w łóżku. Dramat ten i przypadłość zostaje obśmiana przez kochanka i kochankę kochanka. Życie uczuciowe bohaterki od początku źle się zaczyna, bo jej pierwszy boyfriend sprzedaje jej nagość w celach rozwoju swojej kariery artystycznej, a może tylko dlatego by móc sfinansować im bzykanie w wynajętym domu. Miłość szybko się kończy. Następna, napiętnowana kazirodztwem – kuzyn czy tam brat cioteczny- zostaje przegnany przez wojującą matkę bohaterki, to też ta ugina się pod jej krytyką jak suchy liść. A trzeba wam wiedzieć, że relacja narratorki z mamusią też jest ciekawa. Do granic możliwości toksyczna i wypaczona. Z takim dzieciństwem to można tylko na oddział psychiatryczny. Tam nasza bohaterka rozpoczyna karierę psychologa i romans zakończony w dzień ślubu. Brzmi to chaotycznie? Tak wiem, ale ciężko nie przybierać wariackiego tomu mówiąc o wariatach.
W „Balsamiarce” jest pełno wariatów. W zasadzie nie ma tu ani jednego normalnego bohatera. Z jednej strony jest to bardzo interesujące z drugiej wydaje się przejaskrawione.
Top tematem jest jednak śmierć. Narratorka swoją opowieścią cały czas zmierza do finału, który zdradza już na wstępie. Nie będzie więc psychologiem klinicznym, nie będzie żoną lekarza psychiatry, nie będzie też żoną swojego kuzyna, nie będzie pracować w burdelu, lecz będzie balsamiarką zwłok.
Tej sprawie poświęcona jest znaczna część powieści. Możemy poznać tu arkana prosektoryjnych zbrodni, jakich dokonuje się na trupach przeddzień pochówku. Włos jeży się na głowie, gdy czytamy o krojeniu, wyjmowaniu, wstrzykiwaniu, tapirowaniu etc, etc. sztywnych klientów. Makabryczne opisy sekcji zwłok noworodków, ofiar wypadków i morderstw. Jest czym nacieszyć oczy wyobraźni.
Jeśli miałabym jednak cały ten galimatias wrażeń i odczuć sprecyzować w jednym zdaniu to nazwalam „Balsamiarkę” niesamowicie emocjonalną powieścią. Miałam wrażenie, że autorka wymiotuje wprost na mnie swoimi emocjami, bez żadnych zahamowań, czy ostrzeżeń. Przychodzi jej to z łatwością ekshibicjonisty i doprawdy ciężko jest przejść obok tego obojętnie.
Czytając „Balsamiarkę” z pewnością nie będziecie się nudzić. Ja nie nudziłam się wcale, a aromat dojrzałego trupa zdominował moje wyobraźniowe systemy powonienia.
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf:
Dziękuję Ci za tego bloga, szkoda tylko, że tak tu mało starej klasyki horroru…
Niemniej, znalazlem tu sporo ciekawych tytułów wartych obejrzenia…
Klasyka jest słabo dostępna, to po pierwsze. Po drugie nikt nie domaga się ode mnie recenzowania klasycznych horrorów, wszyscy napalają się na nowości. Chętnie zrecenzuje coś ze starszych filmów, jeśli masz jakąś sugestię.
Do tej pory na blogu możesz znaleźć, filmy z lat 20,30 i 40: https://bibliahorroru.pl/tag/horrory-z-lat-20-30-40
Z 50 i 60: https://bibliahorroru.pl/tag/horrory-z-lat-50-i-60
i z 70 i 80: https://bibliahorroru.pl/tag/horory-z-lat-70-i-80
Trochę więc tej klasyki i tak jest.