The Reptile/ Kobieta Wąż (1966)
Do małej posiadłości odziedziczonej po zmarłym bracie wprowadza się Harry Spalding i jego żona Valerie. Mieszkańcy wioski Cornish nie przyjmują nowych zbyt radośnie. Wszyscy radzą im szybko przeprowadzkę. Zdaje się mieć to związek z okolicznościami śmierci Charlesa, brata Harrego.
Oficjalną wersją jest atak serca, ale nie ma ona zbyt wiele wspólnego z prawdą. Okazuje się, że w okolicy często dochodzi do niewyjaśnionych zgonów.
Harry przeprowadza prywatne śledztwo. Wiele tropów prowadzi do domostwa sąsiadów. Podejrzanymi stają się doktor Franklin i jego piękna córka Anna.
Co by nie mówić filmy Hammera mają swój urok. O „Kobiecie – wężu” słyszałam wiele pozytywnych opinii. Jakiś czas temu czytając książkę „Beksińscy portret podwójny” dowiedziałam, że film Johna Gillinga był ulubionym horrorem syna mojego ulubionego malarza Beksieńskiego, Tomka. Odtwórczyni tytułowej roli w była w jego oczach ideałem piękna, zaś jej potworna natura jego zdaniem symbolizowała zachowania kobiet. Szybki atak na ofiarę i sączenie jadu do rany, aż biedak skona.
Tomek obejrzał go w wieku jedenastu, czy dwunastu lat, toteż zrozumiałym jest, że film zrobił na nim kolosalne wrażenie. Wówczas nie zauważał licznych wpadek operatorskich, scenografii z drugiej ręki, która ostała się po innym Hammer’owskim projekcie i szkoda było wywalić, czy bardzo słabej charakteryzacji tytułowego potwora.
Ja też starałam się oglądać ten film oczami dziecka, ale niestety starość to cynizm, a on utrudnia wykrzesanie z siebie entuzjazmu:)
Film niestety mnie nie zachwycił, ale to nie znaczy, że się nie podobał.
Bardzo przypadł mi do gustu sam pomysł na pochodzenie klątwy, która uczyniła z pięknej dziewczyny potwora, trochę taki przytyk od koloni dla korony brytyjskiej w stylu „Pchacie się tam gdzie Was nie chcą, narzucacie swoją kulturę, więc my damy Wam dobitną szansę na poznanie naszej, czy Wam się to podoba, czy nie”.
W zasadzie od początku wiemy, kto jest winien śmierci Charlesa i kto zagraża innym mieszkańcom osady, a jakby ktoś miał co do tego wątpliwości to niech spojrzy na tytuł, jego polska wersja mówi wszytko…
Nie przeszkadza to jednak twórcom w wytrwałym budowaniu nastroju tajemnicy i choć wiemy do czego to zmierza miło ogląda się poczynania protagonistów.
Aktorstwo jest całkiem udane i tu muszę przyznać młodszemu z Beksińskich, że uroda Jacqueline Pearce faktycznie robi wrażenie.
Jak wspomniałam umiejętności charakteryzatora nie powalają, nasz potwór przypomina wylepiona z plasteliny poczwarkę i tego nie można zrzucić na mały budżet, bo w wielu tanich produkcjach twórcy nadrabiają brak funduszy kreatywnością.
Nikt nie oczekiwał zbyt wiele od tej produkcji. W latach ’60 Hamer powoli ustępował miejsca innym wytwórniom i tak na dobra sprawę „Kobieta wąż” jest jednym z ostatnich zapamiętanych przez widzów filmów, pomijając kontynuacje starszych tworów, jak cykl o Draculi, ciągnące się jeszcze w latach ’70.
Myślę, że warto zerknąć, chociażby po to by zaznajomić się z klasyką.
Na koniec pytanie do publiczności: Czy Wy też macie taki horror z dzieciństwa, który w latach szczenięcych wystraszył Was na tyle by w przyszłości pamiętać te wrażenia?
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:6
Klimat:8
Napięcie:5
Zabawa:8
Zaskoczenie:3
Oryginalność:7
To coś:6
Aktorstwo:7
Walory techniczne:6
61/100
W skali brutalności:1/10
Bardzo fajna stronka. Lubię stare klimatyczne filmy, ale zanim człowiek weźmie się za wybór to rezygnuje, bo jaki jest naprawdę dobry. Świetny tytuł bloga. Pozdrawiam .
Mam taki film, miałem chyba z 5 lat gdy go oglądałem, czytałem też twoją recenzję o tym filmie. To „Gabinet grozy doktora Zgrozy”. Pamiętam, ż e po tym filmie miałem taka małą fobię. Nie mogłem zasnąć dopóki z mojego łóżka widziałem dół drzwi od mojego pokoju. Robiłem cuda, żeby go nie widzieć. Stawiałem krzesło przy drzwiach, spiętrzałem kołdrę na łóżku, trwało to kilka miesięcy. To był pierwszy horror, który mnie na prawdę przestraszył. Ta czaszka na końcu, ta ręka, która sama żyje, wtedy to było coś niesamowitego 🙂 Od tamtej pory uwielbiam horrory. Podziękowania dla moich rodziców, że nie zabraniali mi tego oglądać.
Przy okazji, masz rewelacyjnego bloga. Świetnie się czyta twoje recenzje.
Dzięki za miłe słowa.
Te stare filmy grozy mają to coś, szkoda, że niezbyt często lecą w TV.