The darkest hour/Najczarniejsza godzina (2011)
Czyż sam plakat nie mówi już sam za siebie? Plastikowa blondyna chwytana za gardło przez piorun. Poniżej tytuł zapowiadający, że film wyjmie nam godzinę z życia (kłamstwo, wyjmie półtorej…) z wielkim podpisem’ jaramy się 3D’. Na samym dole apokaliptyczna wizja zaczerpnięta z dobrze znanych filmów katastroficznych, podrasowana photoshop’em, aby dodać kolorytu.
Film klasyfikowany jest jako horror, akcja i na okrasę Sci-fi. Dla lepszego zobrazowania jego treści dorzuciłabym jeszcze melodramat, komedia i przygodowy i katastroficzny tak żeby wszytko było jasne.
Reżyser ewidentnie nie wiedział co chce tym obrazem osiągnąć. Czy przestraszyć, czy wzruszyć, czy poedukować, czy rozbawić? Zastanawiam się co w tym filmie robi Olivia Thirlby, chciała się załapać na darmową wycieczkę do Moskwy?
Jak już wiemy, po seansie z rozlicznymi filmami Sci- fi, amerykanie są ulubionym celem kosmitów. Ten film dowodzi iż alieni w pogodni za obywatelami USA udadzą się nawet do Moskwy…
Dwóch pseudo biznesmenów udaje się do Rosji w interesach,a żeby nie było im przykro scenarzysta obdarza ich towarzystwem dwóch odpowiednio głupich i uroczych dziewcząt.
Do akcji wkraczają siły kosmosu, które spragnione ziemskiej elektryki przypuszczają atak na niewinne ofiary. Gdzieś coś zabłyśnie, zaiskrzy wyłączy żarówkę… obróci w perzynę pół stolicy.
Siły wroga są niewidzialne, czasem przyjmują postać świecącej mgły – to jedyny pomysłowy akcent w filmie.
W tym całym zamieszaniu bohaterzy są zmuszeni do wygłoszenia kilku dramatycznych monologów, aby przekonać TOTALNIE nie walecznych Rosjan odzianych w folie do podjęcia walki.
Kiedy jeszcze wkracza do akcji kilku komandosów i jakiś obłąkany wynalazca robi się jeszcze bardziej niedorzecznie.
Dziury w scenariuszu rosną miarowo, dialogi robią się jeszcze bardziej absurdalne.
Nie ma krwi, masakry, przerażenia, klimatu. Nie ma nic.
Moja ocena: 3/10
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
7/10