Ghostland. Ameryka i jej nawiedzone miejsca – Colin Dickey
„Lwią część roboty za duchy wykonują ludzie”, te słowa stanowią motto książki reportażysty Colina Dickey’a. Książki, która w swojej stylizowanej oprawie stanowi przynętę dla wszystkich amatorów opowieści z dreszczykiem.
Czyli, że co? Że duchów nie ma? W słowie wstępnym autor zarzeka się, że jego celem nie jest udowadnianie czegokolwiek, nie mniej jednak wynik jego pracy przywołujących historię najsłynniejszych rzekomo nawiedzonych miejsc w Ameryce jest jednoznaczny. Duchów nie ma, są tylko zdesperowani hotelarze, poczucie winy idące przez pokolenia i zbiorowa histeria. Jeśli więc liczycie na bardzo filmowe przedstawienie złowrogich emanacji i opowieści w stylu serii o Warrenach z egzorcyzmami, krucyfiksami i poświadczeniem bogobojnych osób to nie ten adres.
„Ghostland” to przepyszna wycieczka objazdowa po Stanach z obowiązkowym zwiedzaniem zarówno kwater prywatnych, miejsc użytku publicznego, jak i całych miast cieszących się mianem nawiedzonych. O części z nich być może słyszeliście, ale nawet jeśli tak było dziennikarskie zacięcie autora pozwoli Wam poznać je od zupełnie innej strony. Hotel, szpitale psychiatryczne, posiadłości, bary, restauracje, domy i domki. Dickey śledzi historię każdego z przybytków na przestrzeni lat, przygląda się sylwetką kolejnym właścicieli, przytacza słowa świadków i zadaje kluczowe pytania. Tło społeczne i historyczne, niuanse obyczajowe, lokalny koloryt oraz indywidualne tragedie wszystko to tworzy legendy tych miejsc a zbadanie wszystkich tych elementów jest do prawdy frapującym zajęciem. Nie nudziłam się nawet przez moment, nie traciłam zainteresowania. Styl autora angażujący i lekki jednocześnie nadaje książce styl gawędy, którą czyta się bardzo przyjemnie. Jedyne czego mi brakowało to uzupełnienia tekstu ilustracjami, zdjęciami miejsc i ludzi o których jest mowa.
Moja ocena: 7/10
Dziękuję Wydawnictwu Literackie
Dodaj komentarz