Proces diabła – Adrian Bednarek
!!Jeśli nie czytałeś pierwszej części powieści Adriana Bednarka „Pamiętnik diabła„, licz się z tym, że poniższa recenzja drugiej części zawiera spoilery zdradzające fabułę części pierwszej.!!
Po roku od publikacji głośnego, z wielu względów, debiutu Adriana Bednarka czytelnicy rządni kolejnej porcji mocnych wrażeń mogą wreszcie nasycić swoje apetyty.
Jakoś na wiosnę dostałam cynk, że diabeł dostanie nowe, godne życie dzięki nowemu wydawcy.
Druga część „Pamiętnika diabła”, czyli „Proces diabła” niedawno trafiła do księgarń. Pierwsze co mnie ucieszyło, po za tym, że nikt nie będzie nazywał dobrze zapowiadającego się pisarza analfabetą, bo wreszcie będzie miał mu kto zrobić porządną korektę to to, że diabeł już nie straszy okładką. Jak widać na załączonym obrazu wydawca postarał się by okładka miała cokolwiek wspólnego z fabułą historii;) Ogromnie mnie to wszytko cieszy, bo jak wiecie bardzo kibicuje polskim debiutantom i życzę im jak najlepiej.
Ci, którzy czytali „Pamiętnik diabła” pewnikiem sięgną po następną część powieści i w zasadzie książka nie potrzebuje rekomendacji. Ale… Gdyby przypadkiem zdarzyło się inaczej…
Bohater „Pamiętnika…” i „Procesu..” Kuba Sobański podbił moje serce. Jest mordercą prawie doskonałym, ale nie podręcznikowym. Wyróżnia się na tle innych literackich antybohaterów i to wyróżnia książki Bednarka.
Niektórzy pokochali młodego studenta, który za dnia jest gwiazdą socjogramu, a wieczorami karmi swoje demony krwią pięknych brunetek, bo mu współczuli.
Z lektury poprzedniej części dowiadujemy się co takiego sprowadziło Kubę na 'złą drogę’. Tu miałam kilka uwag na temat zbyt oszczędnego przedstawienia postaci siostry Kuby i traumy z nią związanej. W kolejnej części Klara powraca i dowiadujemy się o niej więcej. Jest progres.
Ja osobiście podziwiałam w Kubie to jak brawurowo i precyzyjnie konstruował swoją rzeczywistość, to że jest tak bezlitosny. Wcale mu nie współczułam i nadal mu nie współczuje. Dzień, w którym Kuba Sobański zacznie budzić we mnie politowanie będzie końcem mojej miłości:)
Akcja „Procesu diabła”, jak zapowiadał autor, rozgrywa się kilka lat później od momentu, w którym Kuba zabił ostatnią z dziewcząt, pogrążył swoją ukochaną, a kumpla wysłał do pierdla.
Krakowianie myślą, że bestia zniknęła, ale bestia żyje. Nosi garnitur i jest prawnikiem.
Jako młody adwokat Kuba nieoczekiwanie dostaje sprawę dużej wagi. Żeby było zabawniej ma bronić mordercy. Trafił swój na swego. Tak na arenę pod ramię z Rzeźnikiem Niewiniątek wkracza Rozpruwacz z Krakowa.
Rozpruwacz wydał mi się bezpłciowy. Mimo prób autora by zaintrygować czytelnika jego postacią w moim przypadku odniosły one fiasko. Facetów chlastających ulicznice mieliśmy już wielu.
Autor uratował sytuację wpuszczając tylnym wejściem małego morderczego demona, który szturmem przejął jego historię, czyli tajemniczą córkę mordercy, Adę. Tu posłużył się wielbionym przez wielu pisarzy od Poego przez Dostojewskiego aż do Kinga, motywem sobowtóra. Ada dostarczy wielu emocji zarówno czytelnikowi, jak i bohaterowi powieści. Tego drugiego niemal doprowadzi do upadku. Kuba, który do tej pory pławił się w wygodnej stagnacji znowu musi walczyć ze swoim pragnieniem.
Przy tej okazji otworzy się wiele nowych wątków, na których rozstrzygnięcie będziecie musieli poczekać aż do kolejnej publikacji.
Można się zagotować z niepokoju.
Niewielu z bohaterów poprzedniej powieści dotrwało do „Procesu diabła”, jednak ci, którzy przeżyli powracają. Wróci chociażby Natalia, urocza sąsiadka, na którą Kuba od dawna ma duży apetyt. Powraca też wątek zdetronizowanej 'królowej piękności’, Juli, która za sprawą Kuby wpadła w nałóg heroinowy. Już w finale poprzedniej części uważałam, że Kuba postąpił nieroztropnie podając swojej ukochanej narkotyk…
Zastanawiał się czemu to zrobił i teraz myślę, że nie chodziło jedynie o zemstę, a jakiś rodzaj zbliżenia się do niej. Kuba chciał jej pokazać swój kawałek świata, pokazać jej jak to jest walczyć z nałogiem, który niszczy. Ostatecznie wielokrotnie porównuje potrzebę mordowania do narkotycznego głodu. Oczywiście jest to forma kary, ale też zatrzymania jej w swoim świecie przynajmniej w takiej formie, dzielenia nieszczęścia.
Jak „Proces diabła” wypada w porównaniu z „Pamiętnikiem diabła”? Gorzej. Może dlatego, że z miejsca podniosłam tej książce poprzeczkę? A może dlatego, że fabularnie mniej przypomina relacje z maratonu mordowania, jak to było w poprzedniej części, a bardziej dramat sądowy?
Trupów jest zdecydowanie mniej. Mniej złamanych żyć, mniej opisów precyzyjnego planowania, które wtedy zrobiły na mnie takie wrażenie, iż zaczęłam podejrzewać, że autor na własnej skórze sprawdzał skuteczność metod bohatera;)
Jest zdecydowanie spokojniej i bardziej zachowawczo. Swoje na pewno uczyniła korekta i redakcja, której zabrakło w poprzedniej części dzięki czemu czytelnik miał do czynienia z relacją na gorąco nie z wynikiem wielogodzinnego dłubania nad tekstem w poszukiwaniu potknięć. To oczywiście tylko moja luźna refleksja, nie można przecież czepiać się o to, że ktoś bardzo się stara;)
Powieść polecam z całym przekonaniem. Adrianowi gratuluje wytrwałości i wiary w to co robi.
Ci, którzy teraz sięgną po powieść będą wraz ze mną dzielić ból oczekiwania na kontynuację,czyli „Spowiedź diabła”,która pojawi się.. no, właśnie, kiedy? Tego nawet nie wie jeszcze sam autor.
Pamiętajcie o konkursie na blogu! Do wygrania jest egzemplarz „Procesu diabła” z autografem autora!
Moja ocena:8/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i s-ka:
Dodaj komentarz