Horrory świąteczne
Niektórzy mówią, że nie ma świąt bez „Kevina…”, ja mówię, nie ma świąt bez „Witaj święty Mikołaju”. Nie no, żart. Każdy święta i okres około świąteczny spędza jak tam lubi i z czym lubi. Poszukiwanie w zimowym klimacie grozy nikogo dziwić nie powinno, bo urodzaj horrorów z motywem świąt jest przebogaty. Przed Wami kilka z nich w telegraficznym skrócie. Liczę, że w zamian podzielicie się swoimi ofertami horrorów świątecznych.
Najbardziej typowym z typowych kategorii świątecznych horrorów są slashery, w których antagonista bezpardonowo psuje świąteczny nastrój naszym protagonistów barwiąc śnieg czerwienią ich posoki.
Jednym z moich ulubionych jest tu „Silent night deadly night/ Cicha noc śmierci noc” z 1984, który doczekał się (hoho) aż czterech sequeli i remake. A wszystko zaczyna się od chłopca, który staje się świadkiem brutalnego mordu na rodzicach dokonanego przez człowieka przebranego za świętego Mikołaja. Niewesołe dorastanie i tkwiąca w nim głęboko trauma w końcu daje o sobie znać… Bardzo klasyczny, ale zgrabny i miły dla oka slasher.
Mordercy w stroju Mikołaja to zresztą bardzo popularny wątek. Tego typu antagonista funkcjonuje też w „To All a Goodnight/ Dobranoc wszystkim” z 1980 gdzie grupa nastolatków spotyka takowego jegomością podczas pobytu w szkole z internatem.
Innym przykładem może być „Don’t Open 'Til Christmas/ Nie otwieraj do świąt Bożego Narodzenia” z 1984 roku gdzie mamy sytuację odwrotną, Mikołaje, a raczej mężczyźni w strojach Mikołaja stają się ofiarami seryjnego mordercy. Nooo, musiał typ być wyjątkowo rozczarowany otrzymanymi prezentami;) Będąc przy świątecznych slasherach nie można pominąć „Black Christmas/ Czarnych świąt” z 1974, remake „Krwawe święta” (2006) i jeszcze nowszego remake „Czarne święta” z 2019. Zatrzymam się przy oryginale. Rzecz dzieje się w żeńskim akademiku gdzie atmosfera przygotowania do świąt zostaje zburzona przez pojawienie się mordercy, który kolejno eliminuje swoje ofiary. Może nie jestem wielką fanką tego obrazu, ale jest jednym z najbardziej szlagierowych w temacie świątecznego horroru, poznać trzeba.
Co tu dużo mówić, są to film dość typowe. Pewne odejście od schematu prezentują mniej popularne współczesne filmy grozy. Pierwszy z nich „Sick for toys” (2018) to już więcej psychologii, bo mamy tu obraz szaleństwa, które każe antagoniście postrzegać ludzi- ofiary, w kategorii świątecznych prezentów/zabawek.
„Better watch out” (2016) inny przykład większych innowacji w temacie tego jak wprowadzić grozę na świąteczny stół. Mamy opiekunkę i dzieciaka i motyw home invasion – przynajmniej w początkowym założeniu. Bardzo oryginalnym i jednocześnie mało znanym horrorem świątecznym jest hiszpański „A Xmas tale/Cuento de navidad” (2005).
Do głowy przychodzi mi jeszcze „ATM/Bankomat” gdzie powrót z pracowniczej wigilii kończy się spotkaniem z zakapturzonym mordercą, który dopada swoje ofiary w bankomacie. „P2/Poziom -2” (2007) to thriller o tym, że nikt nie chce spędzać świąt samotnie, nawet morderca:) W wigilię młoda pracownica korporacji wpada w pułapkę psychopaty.
Wracając do klasyki nie można pominąć filmów z motywem paranormalnym, które obok slasherów należą do najpopularniejszych w kategoriach świątecznych horrorów. Tu mamy całą paradę istot potwornych skrojonych na bazie folkloru około świątecznego. „Krampus/Krampus. Duch świąt” (2015) to dość fajny, klimatyczny, ale też na wskroś współczesny film o Złym Duchu Świąt, który przypuszcza inwazję na dom dwunastoletniego chłopca.
Mnie osobiście spodobała się „A Christmas horror story/ Koszmarna opowieść wigilijna” (2015), która składa się kilku łączących się ze sobą wątków, coś na zasadzie antologii, czy nowel filmowych z tym, że połączonych w jedną fabułę. Wszystko rozgrywa się w ciągu jednego dnia, wigilii świąt Bożego Narodzenia.
Warty wspomnienia jeśli chodzi o kategorii horrorów świątecznych z wątkiem paranormalnym wydaje mi się jeszcze holenderski „Święty” z 2010 roku, gdzie spotykamy morderczego biskupa polującego na dzieci.
Osobiście największą frajdę sprawia mi obcowanie z tymi horrorami świątecznymi, które może ne tak dobitnie hołdują świątecznej atmosferze i nie dotykają mikołajowych wątków zbyt dosłownie. Bardzo lubię dwa horrory drogi, których akcja rozgrywa się nie tyle w czasie świąt, co w drodze na święta. Pierwszy to „Dead end/ Droga śmierci” z 2003 roku, gdzie widzimy podróżującą rodzinę postawioną w sytuacji nadnaturalnej. Jest to ogólnie jeden z moich ulubionych horrorów, nie tylko w kategorii tych świątecznych.
Podobnie sytuacja wygląda z „Wind chill/ Mroźny wiatr” (2007) – dwoje studentów w śnieżnej scenerii i droga, na której spotykają ożywającą urban legend. Obejrzyjcie koniecznie:) Pamiętajcie też o „Children/Dzieci” (2008) gdzie świąteczne spotkanie rodzin kończy się serią zgonów zadanych dziecięcymi rączkami.
W ramach ciekawostki na koniec zapodam Wam jeszcze tytuł najstarszego horroru z motywem świąt jaki udało mi się znaleźć. Jest to dreszczowiec „Dead of night/U progu tajemnicy” (1947), gdzie jedna z filmowych historii – mam tu do czynienia z kilkoma segmentami – dotyczy tajemnicy odkrytej przez młodą dziewczynę w czasie przyjęcia Bożonarodzeniowego. A jak już o przyjęciach bożonarodzeniowych mowa, to poluję na film „Whoever Slew Auntie Roo?” (1971) widział ktoś, gdzieś? To mój plan na tegorocznego christmasa. Oczywiście jak już obejrzę „Witaj święty Mikołaju” 😉
iv napisał
Wow! Super ? Dziękuję Ci pięknie za ten wpis, akurat czegoś takiego miałam szukać
Ola solarska napisał
Właśnie oglądam Witaj swiety Mikołaju ?? z horrorów świątecznych uwielbiam Dead End dzięki za propozycję, dzus sobie poszukam paru na wieczór. Przyjmij najserdeczniejsze życzenia zdrowych i ciepłych rodzinnych Świat oraz lepszego mniej zwariowanego ale bardziej paranormalnego Nowego 2021 Roku, oby obfitował w dobre horrory ❤️??