Szczęśliwa Ziemia – Łukasz Orbitowski
Z twórczością Orbitowskiego miałam do czynienia tyle – o ile.
Przeczytałam kilka jego opowiadań, między innymi to ze zbioru „Halloween„, ale nie wiedziałam jak pisarz sprawdza się w dłuższych formach. Stąd też moje zainteresowanie „Szczęśliwą Ziemią”. Zostałam stosownie przestrzeżona o tym, że nie jest to typowa powieść grozy. Dlatego i Was ostrzegam. Jeśli szukacie krwawego horroru to nie tym razem.
Moja matka nazywała się Wściekłość. Mieszkaliśmy razem, gdy zacząłem słyszeć.
Zaintrygowały mnie pierwsze zdania tej powieści. Co mogą oznaczać? Że matka narratora opowieści Szymka, w dzieciństwie zwanego Sedesem cierpiała na wahania nastrojów i często wybuchała gniewem? Być może. A może oznacza, że nasz bohater został zrodzony z uczuć, tajemnych mocy, których nieodłącznym elementem jest złość i rozczarowanie? Być może.
„Szczęśliwą ziemię” bardzo ciężko zaklasyfikować gatunkowo.
Jest to powieść obyczajowa.
O piątce przyjaciół, którzy mieli marzenia. Każdy własne, każdy inne. Miłość, pieniądze, zdrowie, święty spokój… Mieszkali w małej miejscowości na Śląsku, po maturze ich drogi się rozeszły. Jeden został w mieścinie i ożenił się z miejscową wariatką, inny zaliczył wpadę z koleżanką i urodziło mu się dziecko – przeniósł się do Krakowa. Inny przejął po ojcu firmę i kosił pieniądz w stolicy, a jeszcze inny szukał miłości w Danii. Kogoś jednak brakuje. Jeden z chłopców, nie wyjechał, nie umarł, nie został. Zniknął…
Jest to powieść z pogranicza fantastki i grozy.
Zanim drogi chłopców się rozeszły symbolicznym rytuałem przejścia dla nich okazało się odwiedzeni podziemi zamku w ich miasteczku. Każdy kto odwiedzi mroczna piwnicę ma prawo do wypowiedzenia życzenia. Ale nic za darmo, nic na zawsze. Fabuła zahacza o legendę tratującej o „Szczęśliwej ziemi” przywiezionej przez księcia Ottona do biednego miasteczka. O legendę o dziwnym stworzeniu na kształt Minotaura, który daje i zabiera.
To bardzo tajemnicza historia. Wciągająca, niejednoznaczna i smutna w swoim przesłaniu. Warsztatowo dobrze napisana. Nie wiem tylko, czy zadowoli fanów potworności mimo swojego złowieszczego klimatu.
Moja ocena: 7+/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN:
Gość: spokowap, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Ja czytałem kiedyś powieść „Tracę Ciepło” Orbitowskiego, niezła była! Na pewno jeszcze dam mu kilka godzin ze swego życia 😉
ilsa333 napisał
Właśnie się zastanawiam, co by tu jeszcze Orbitowskiego przeczytać. Mówisz, że „Tracę ciepło” niezłe? To może właśnie tą wybiorę.
Gość: spokowap, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Tak, mnie się podobało – to debiut powieściowy Orbitowskiego, stąd też kilka uchybień, ale liczba zalet jest dużo większa. Polecam.
ilsa333 napisał
To mam dwie rekomendacje tej książki, więc będę się za nią rozglądać. Dzięki:)