No one lives (2012)
Thriller „No one lives” to nowy twór reżysera „Nocnego pociągu z mięsem”.
Para zakochanych, posunięty już nieco w latach mężczyzna i jego młodziutka ukochana przemierzają amerykańskie bezdroża, żeby dotrzeć do swojego nowego domu. W przydrożnym barze trafiają na ekipę drobnych rzezimieszków, szukających zaczepki. Przestępcy obierają ich sobie na cel napadu rabunkowego. Doprowadzają do wypadku i uprowadzają parę, żeby wyłudzić od więcej kasy.
W zasadzie, mogłabym Wam darować ten opis, bo nic w tym filmie nie jest takie jak się początkowo wydaje. Chwyt ten pojawia się w kinie coraz częściej, jednak cieszę się że jeszcze coś potraf człowieka zaskoczyć:)
Ciężko mi cokolwiek sensownego napisać, żeby nie rzucić od razu spoilerem:)
Ryuhei Kitamura, japoński reżyser, dał się poznać jako twórca przede wszystkim horrorów krwawych. O ile jego „Nocny pociąg z mięsem” pod względem fabuły nie był jakimś majstersztykiem to tu, w przypadku „No one lives” nakombinował się dużo bardziej.
Natomiast pod względem brutalności „No one lives” zdecydowanie mu ustępuje. Jest to obraz przede wszystkim przodujący w napięciu, skupiający się na relacji uprowadzony porywacz. Prezentowana tu sytuacja trochę skojarzyła mi się z „Taśmy z Pougkeepsie„, choć obraz słynnego syndromu sztokholmskiego jest tu przedstawiony w dużo mniej brutalny sposób. Pamiętajmy, że nie jest to jednak horror, lecz thriller to też w inny sposób stara się grać na emocjach.
Jeśli chodzi o aktorstwo to jest dość słabo. Pierwszy psychol spisuje się całkiem nieźle jednak jego ofiara to już niestety drewno, odtwórczynie jej roli znamy z nowego „Silent hill”.
Mimo wszytko myślę, że warto na ten film zerknąć chociażby z uwagi na twist fabularny.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:8
Klimat:6
Zdjęcia:7
Zabawa:6
Aktorstwo:5
Zaskoczenie:9
Oryginalność:8
To coś:6
Dialogi:4
65/100
Gość: Eliza, *.adsl.inetia.pl napisał
no fajnie się zapowiada
Gość: Artur Pieprzyk, *.icpnet.pl napisał
6/10 dużo kitów, ale ciekawie .