A Horrible way to die/ Naprawdę straszna śmierć (2010)

Przebrnęłam przez ten film tylko po to, żeby przestrzec przed nim innych…
Wynudziłam się jak mops i byłam tym niesamowicie zaskoczona, bo opis filmu zapowiadał, że będzie to coś interesującego:(
Garric to seryjny morderca, który się ukrywa przed wymiarem sprawiedliwości. Uciekając pozostawia za sobą kolejne ofiary…. – koniec wątku pierwszego. Tymczasem Sarah, niepijąca już alkoholiczka, ma problemy ze sobą i ogarnięciem własnej przeszłości – koniec wątku drugiego.

I tak właśnie bez ładu i składu brniemy w nieznane przez 3/4 filmu. Fabuła przechodzi od jednego wątku do drugiego. Może miało to wywołać coś w rodzaju… zaciekawienia? Jednak tak się nie stało- nie w moim przypadku.
W końcu widz całkowicie traci zainteresowanie tym co się dzieje.
Jak już twórcom udało się wystarczająco znudzić i zniechęcić widza następuje surprise! Coś zaczyna się układać. Jednak nie dane nam będzie się tym nacieszyć, bo lada moment koniec filmu.
Więc jeśli miałbym wystawić mu pozytywną ocenę to chyba za ostanie 10 minut…
Twórcy najwyraźniej nie znali podstawowego schematu budowania napięcia i umieścili punkt kulminacyjny tuż przed napisami końcowymi.
Moja ocena:
Straszność: 0
Zabawa:0
Fabuła: 1
Klimat:0
„To coś”:0
Oryginalność:6
Zaskoczenie:10
Zdjęcia:5
Dialogi:3
Aktorstwo:5
30/100





















