The Car/ Samochód (1977)
Małe senne miasteczko Santa Ynaz pewnego dnia odwiedza, czy też nawiedza czarna limuzyna. Samochód ostro szaleje na piaszczystych drogach pochłaniając kolejne ofiary, bezradni mieszkańcy muszą wziąć się za bary z nieznanym…
„Samochód” to już klasyka gatunku. Nie sądzę ażeby był to pierwszy horror wykorzystujący motyw morderczego samochodu, ale obok „Christine” na podstawie powieści Stephena Kinaga jest jednym z najbardziej rozpoznawanych.
Obraz zdobył dużą popularność w latach ’70 teraz już raczej mało kto go pamięta. A warto o nim pamiętać jeśli przyjrzymy się współczesnym produkcjom, które dalej sukcesywnie ten temat eksploatują. Przykładem może być bardzo żałosny horror klasy B „Furgonetka”, czy całkiem udany australijski „Road Train”.
Elliot Silverstein twórca „The Car” był swego czasu reżyserem „Opowieści z Krypty”- samochód prezentuje bardzo podobną filmową estetykę. Aktorstwo i dialogi wypadają bardzo mało naturalnie, niektóre sceny wręcz śmieszą, ale cóż- taki klimat.
Momentami nie mogłam oprzeć się skojarzeniu z „Ptakami” Hitchcocka-nie jestem ich wielką fanką- zachowanie bohaterów do złudzenia przypomina to prezentowane w starszej produkcji. Scena ucieczki z próby parady do złudzenia przypomina mi tę z „Ptaków”, w której dzieci i spółka uciekają przed zgrają ptaków ze szkoły.
Na pochwałę zasługuje cała „postać” tytułowego bohatera. Samochód został stworzony specjalnie na potrzeby filmu, wydano na jego konstrukcję sporą sumkę i robi wrażenie.
Seans z z „Samochodem” uważam za udany i na pewno duża w tym rola mojego sentymentu do starych filmów. Fani współczesnych produkcji raczej zachwyceni nie będą.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:8
Klimat:9
Aktorstwo:6
Zdjęcia:7
Zabawa:9
Oryginalność:6
To coś:8
Dialogi:5
Zaskoczenie:6
65/100