Depraved / Zdemoralizowani (2019)
Młody zdolny chirurg próbuje sobie radzić z powojenną traumą. Pracuje w izolacji w swoim laboratorium na Nowojorskim Brooklinie. Wspiera go przyjaciel Polidoii pracujący dla koncernu farmaceutycznego. Henry’emu w końcu udaje się powołać do życia swoje dzieło: Adama. Człowieka, który powstał z martwych.
Trzeba przyznać, że filmowe platformy internetowe dbają o nas w tym trudnym czasie. Zaczynam się nie wyrabiać z relacjonowaniem Wam kolejnych obejrzanych produkcji, ale nie mogłam pozwolić by film taki jak „Depraved” uszedł Waszej uwadze przez moje zaniedbanie.
Jego reżyserem jest z pewnością Wam znany Lary Fessenden, twórca tyle doświadczony co zdolny. W przypadku „Depraved” postawił na niełatwy pojedynek z klasyką.
Pamiętacie ostatni film o Viktorze Frankensteinie? Wiem, woleli byście nie pamiętać;)
Fessenden nie tyle postarał się o zekranizowanie klasycznej powieści Mary Shelley ile stworzył na jej kanwie własny film z autorskim scenariuszem. I nie chodzi tu o jakieś tanie wariacje i udziwnienia, lecz o stworzenie nowego bohatera na starym archetypie.
„Zdeprawowani” to historia na wskroś współczesna. Henry może i nie jest typowym szalonym naukowcem z kompleksem boga, ale chce wykonać boską robotę i naprawić to co zepsuł człowiek. Naprawiając Alexa, powołuje do życia Adama.
Adam wzorem potwora Frankensteina przeżywa te same rozterki. Zagubienie, niezrozumienie, samotność przy jednoczesnym poczuciu osaczenia. Podobnie jak Viktor Hery stara się pochylić nad losem stworzonej przez siebie istoty, ale na drodze stoi mu nie tylko własny lęk, niszcząca trauma i zalążki obłędu, ale i pazerny kumple Polidorii. Ciekawym zabiegiem jest użycie tu właśnie tego nazwiska, nie wydaje się Wam? Chyba kojarzycie Johna Williama Polidorii i jego znajomość z Mary Shelley.
W zasadzie wszystko podobało mi się w tym filmie i nie mogę znaleźć na niego haka wartego wspomnienia. Warsztat aktorski, zdjęcia, muzyka. Wszystko gra zgodnie z rytmem ciekawej opowieści.
Ta uwspółcześniona historia doktora Frankensteina i jego potwora zdecydowanie zasługuje na uwagę. Da się wykorzystać klasykę i nie zrobić z niej pożałowania godnej pokraki. Da się.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła: 8
Klimat:8
Napięcie:7
Zabawa:9
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś: 8
70/100
W skali brutalności: 2/10