Breaking Surface/ Pod powierzchnią (2020)
Tove i jej starsza siostra Ida postanawiają powrócić do tradycji, którą szczególnie młodsza z sióstr kultywowała wraz z matką. Jest nią nurkowanie w lodowych wodach Norwegi. Kobiety schodzą 30 metrów pod wodę. Tove zostaje uwięziona na dnie i zdana na pomoc siostry, która z każdą minutą zdaje się tracić zimną krew.
Lubię survivale. Przecież wiecie. Lubię grozę związaną z zimnem i tą ulokowaną na wodzie. W filmie Joachima Hedena dostałam to wszystko, z czego jestem rada.
„Pod powierzchnią” to thriller obfitujący w napięcie jakie może wygenerować tylko zawzięta walka o przetrwanie. Klimat zogniskowany wokół pięknej i niebezpiecznej przyrody szybko wszedł mi pod skórę.
Scenariusz dba by naszym bohaterkom spadały pod nogi kolejne kłody, co podsyca ciekawość i poczucie, że nie ma sytuacji tak trudnej by nie dało się jej jeszcze utrudnić. Momentami balansuje to na granicy wiarygodności, ale coś kosztem czegoś.
Charakterystyki protagonistek jest zbudowana na zasadzie przeciwności. Tove jest spokojna, stanowcza i sprawia wrażenie zdecydowanie twardszej. To ona zostaje przygnieciona skalnym odłamkiem i uwięziona. To w jaki sposób udaje jej się zachować zimną krew i koordynować działania siostry jest wręcz anormalne, zwłaszcza, że jej los spoczywa w rękach nerwowej, niepewnej i podatnej na emocje Idy.
Technicznie film porządny. Ładne, dobrze sfilmowane kadry. Warsztat aktorski bez zarzutów, choć też bez zachwytu.
Reasumując film jak najbardziej do obejrzenia.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła: 7
Klimat:8
Napięcie:8
Zaskoczenie:6
Zabawa:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:6
Oryginalność: 5
To coś:7
64/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz