Victim/ Ofiara (2010)
Pewien facet zostaje uprowadzony z parkingu przed barem. Trafia do okazałego domu, praktycznie pałacu, lecz nie dla niego luksusy. Zostaje wtrącony do piwnicy, zamknięty za kratami. Wkrótce odwiedza go starszy pan, właściciel domu, zleceniodawca porwania i wybitny chirurg. Oświeca młodzieńca, że weźmie udział w ważnym eksperymencie, że razem dokonają wielkich rzeczy. Nie trudno się domyślić, że eksperyment musi być hardkorowy, skoro młodzieńca wielokrotnie trzeba będzie 'przekonywać’ przemocą.
Początek filmu nie nastroił mnie optymistycznie. Bardzo nie podobało mi się prowadzenie kamery, jakieś takie chaotyczne. Ogólnie zdjęcia marne jakościowo, a sposób kręcenia poszczególnych scen kojarzył mi się z amerykańskimi serialami sensacyjnymi z lat ,90.
Jednak historia zaczęła wciągać.
Nasza tytułowa ofiara w swojej celi ma do dyspozycji skromną strawę serwowaną przez upośledzonego towarzysza chirurga, brudny materac i pamiętnik, z lektury, którego wynika iż należy od do małej dziewczynki.
Początkowo mężczyzna jest poddawany mało inwazyjnym zabiegom. Zastrzyki, elektrowstrząsy. Zaczynamy się niepokoić, gdy lekarz wypala mu linie papilarne na palcach.Ewidentnie dąży do tego by pozbawić ofiarę tożsamości. Swoją drogą dość kijowo się do tego zabiera, bo współcześnie można zidentyfikować człowieka na podstawie wielu innych rzeczy, ale mniejsza…
Mocniejsza jazda zaczyna się gdy lekarz wyznaje mu, co zawierają zastrzyki, które ofiara dostaje w dupsko. Pierwsza z operacji chirurgicznych potwierdza nasz mniemania na temat celu eksperymentu.
Swoją drogą większość widzów domyśli się wszystkiego dużo wcześniej i wcale nie dzięki bystrości umysłu. Po prostu w roku 2011 wyszedł film, dużo lepszy i głośniejszy z łudząco podobną fabułą. Dodam, że ów obraz powstał w oparciu o książkę, którą mogli inspirować się także twórcy „Ofiary”. Czy tak było, czy nie faktem jest, że pomysł, który wydaje się szalenie oryginalny i odjechany wcale takim nie jest. Widzowie, którzy nie widzieli wspomnianego filmu – tytułu nie podam, żeby nie robić spoilera – owszem mogą być pod wrażeniem, ja do tych szczęśliwców nie należę. I jedno co mogę powiedzieć to to, że „Ofiara” jest filmem niezłym. Tylko tyle, bo znam tę historię opowiedzianą w lepszym wydaniu.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:7
Walory techniczne:5
Aktorstwo:6
Oryginalność:6
To coś:5
Zaskoczenie:5
53/100
W skali brutalności:3/10
Gość: Magda, *.adsl.inetia.pl napisał
Czy film, o którym wspominasz to: Skóra, w której żyję?
ilsa333 napisał
Ahhhh… Spoiler. Tak:)
Gość: Magda, *.adsl.inetia.pl napisał
hehe akurat łatwo to odszyfować z twojego tekstu:)
Gość: Projekt Horror, *.eia.pl napisał
Mam zapisany ten film i chciałam go obejrzeć. Jak widać historia w jakiś tam sposób zaciekawia, choć obraz nie zachwyca – zobaczymy w jaki sposób mi przypadnie do gustu 🙂 Pozdrawiam
mironka89 napisał
ineteresujące, muszę go obejrzeć
tambada napisał
o muszę dodać do listy „koniecznie obejrzeć”
ilsa333 napisał
Ech, a nie chciałam spoilerować;)