The King Tide/ Królewski przypływ (2023)
W nocy nad małą wyspą w Nowej Fundlandii przechodzi potężna burza, której towarzyszy tzw. królewski przypływ. Tej też nocy ciężarna żona burmistrza, Grace traci dziecko. Nazajutrz mieszkańcy widzą zerwane linie energetyczne i inne zniszczenia, oraz niezwykłe znalezisko na wybrzeżu: niemowlę. To właśnie burmistrz Bobby Bentham i jego żona Grace przyjmują do siebie dziecko i wychowują jak własną córkę przez kolejne dziesięć lat. W tym też czasie okazuje się, że Isla jest swoistym darem – nie tylko dla pary, która utraciła swojego potomka, ale dla całej społeczności wyspy. Każdy kto przebywa w towarzystwie dziewczynki może zyskać nowe siły witalne, a nawet odzyskać zdrowie i młodość. Obecność dziewczynki gwarantuje udany połów dzięki czemu mieszkańcy wyspy stają się całkowicie niezależni gospodarczo. Nikt nie opuszcza miasteczka, ani nikt do niego nie przybywa. Społeczność pod czujnym okiem babki Isly, Faye – cudownie wyleczonej z demencji – czerpie pełnymi garściami z dobrodziejstwa jakie zsyła na nich cudowne dziecię, do czasu gdy dziewczyna niespodziewanie traci moc.
„Królewski przypływ” podpada mi pod kategorię folk horroru. Scenarzyści Albert Shin i Wiliam Woods oferują nam opowieść z morałem, ale w baśniowej formie, coś jak ludowa legenda opowiadana ku przestrodze. Nasza baśń została też pięknie zilustrowana i duża w tym zasługa doboru plenerów. Spektakularne skaliste klify, po których hula wiatr, dzika roślinność, urwiska i szczelna zasłona oceanicznych fal potęgują wrażenie izolacji. Film kręcono na bezludziu, a dokładnie w miasteczku liczącym jakiś 30 mieszkańców, zresztą zaangażowano ich w projekt jako statystów.
Klimat filmu jest jego niewątpliwą zaletą, ale fabularnie też 'ma coś do powiedzenia’. Cudowne dziecko sprawia, że życie małej społeczności przypomina egzystencje w edenie. Cały ekosystem opiera się na Isli. Każdy w wyznaczonym czasie może do nie przyjść, czy w to w ramach profilaktyki nowotworowej, czy aby podleczyć kaca. Niestety pewnego dnia Bobby ugina się pod namowami dwóch rybaków i zmienia harmonogram codziennych cudów dziewczynki. Skutkiem tego jest śmierć jej rówieśnika, któremu Isla nie jest w stanie pomóc. Jej moc zostaje zablokowana, a usilne próby jej przywrócenia tylko dodatkowo traumatyzują dziecko. Na mieszkańców wyspy pada blady strach, panika. Nie powiedziałabym, że sytuacja sprawia, że z mieszkańców wychodzi wszystko co najgorsze, ale z pewnością jest to dla nich czas kryzysu, a kryzys nieodmiennie prowadzi do zmian. Tylko jakich?
Bardzo udane widowisko poprowadzone w kameralnej atmosferze. Upadek cesarstwa w mikroskali, małe wygnanie z raju, ukręcenie głowy złotej rybce. Folkowy klimat i oniryczny ton, bardzo ładnie wyszło.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła: 7
Klimat: 9
Napięcie:6
Zaskoczenie:6
Zabawa:7
Walory techniczne:8
Aktorstwo: 7
Oryginalność: 7
To coś:7
65/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz