Paganini horror/Upiorny dom (1989)
Jako fanka włoskich horrorów z przykrością muszę przyznać, że trafiłam oto na film, który podkopał moje dobre mniemanie o włoskich filmach z gatunku horror.
Już od pierwszych scen wiedziałam, że nie będzie to nic porównywalnego z Argento, czy Fulcim. Trwałam jednak w nadziei, że przecież nie może być AŻ TAK ŹLE.
Myliłam się, jest źle i jeszcze gorzej i nikt mi nie wmówi, że to dzieło można postawić obok „Phenomeny„, albo „Siedmiu bram piekieł”.
Trzy średnio utalentowane dziewczęta, które jak wynika z opisu filmu grają muzykę rockową (no, chyba żart) podejmują próbę ratowania swojej upadającej kariery nagrywając coś w rodzaju covera nieznanego nikomu kawałka Paganiniego.
Całość oprawy muzycznej tego filmu woła o pomstę do nieba. Elektroniczne brzmienia wypadają niezwykle tandetnie i zabiły by już na wstępie klimat filmu – gdy oczywiście takowy się zrodził:)
W celu nagrania teledysku do utworu udają się do owianego złą sławą domu muzyka, w którym obecnie mieszka podejrzanie sympatyczna Sylvia, obecna właścicielka.
Podczas kręcenia żałosnego klipu trzy dziewczyny z zespołu, ich producentka, reżyser oraz perkusista, któremu zawdzięczają zdobycie partytury Paganiniego doświadczają iście piekielnych zdarzeń: Tu ktoś zniknie, tu w dziurę w podłodze wpadnie, tu prąd kogoś porazi, inna osoba „zapleśnieje”. Wszytko opatrzone „efektami”.
Ciężko mi uwierzyć, że oni tak na serio…
Cała narracja filmu kierowana jest do idiotów. Przegadana fabuła usłana jest nonsensownymi wypowiedziami, w których dominują trzy słowa: potworność, tajemnica, sekret. Jakby scenarzyści nachalnie chcieli nas przekonać, że oto oglądamy coś potwornego i tajemniczego. Nic bardziej mylnego. Potworności tu nie wiele, jedynie charakteryzacja „zapleśniałej” koleżanki z zespołu stanowiła jakiś oryginalny element.
Kreacja mordercy grasującego po domu również była komiczna. Peleryna a la Zorro i złota maska na twarzy. Zabójstwa wypadają do prawdy żałośnie.
Kompletnie nietrafiona scenografia i rekwizyty uzupełnia ten rozpaczliwie żałosny twór: białe prześcieradła na ścianach,szkaradne skrzypce z plastiku w kolorze złotym, portret Einsteina na ścianie, złowrogi wzór:E=mc2…
Trudno mi się zdecydować co najbardziej mnie w tym filmie rozbawiło (nie jest to rozbawienie świadczące o humorystycznym zabarwieniu filmu, raczej śmiech politowania) Postawię chyba na aktorstwo: Nadnaturalna ekspresja wszystkich występujący w filmie kobiet sprawiła, że film wszedł na jeszcze wyższy poziom sztuczności, o ile to w ogóle możliwe.
Jeśli chodzi o puentę całości- nie chce jej zdradzać, bo może jednak ktoś się skusi na ten film – jest doskonałym zwieńczeniem poziomu tego filmu.
W moim odczuciu „Upiorny dom” nie zawiera absolutnie żadnych atutów typowych dla włoskich klasyków. Przykre…
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:3
Klimat:2
Zdjęcia:3
Dialogi:1
Zabawa:3
Oryginalność:5
To coś:0
Zaskoczenie:3
Aktorstwo:2
25/100