Apt pupil/ Uczeń szatana (1998)
Tood Bowden to wyjątkowo inteligentny nastolatek. Rodzaj wiedzy jaka oferuje mu amerykańskie szkolnictwo nie wystarcza mu jednak. Podręcznikom historii sporo brakuje aby uruchomić wyobraźnie nastolatka na tyle by w jego głowie ożyły wspomnienia zbrodni holocaustu. Tood prowadząc własne „badania” odkrywa, że jeden z bohaterów tamtych czasów mieszka tuż obok. W spokojnym staruszku Arturze rozpoznaje groźnego nazistę, Kurta, który od lat poszukiwany jest przez tych, którzy pragną sprawiedliwości za hitlerowskie zbrodnie. Od tamtej chwili Tood szantażuje Artura, że wyda go organom ścigania. Chyba, że Artur zgodzi się bawić młodziaka opowieściami z obozów. Najprawdziwszymi, podanymi z pierwszej ręki historiami mordów i innych zbrodni. Cóż począć?
Szantażowany Artur przystaje na to. Początkowo widać w nim odrazę do tego procederu jednak z czasem stary co raz bardziej się rozkręca. Wzajemna zależność zmienia kierunek. Teraz to Tood jest ofiarą perfidnego spisku starego nazisty.
Film w reżyserii Bryana Singera powstał na podstawie opowiadania Stephena Kinga „Zdolny uczeń”. Wycięto z niego kilka wydarzeń z życia Tooda, kilkoro pobocznych bohaterów, ale zasadniczo film dość wiernie trzyma się fabuły opowiadania.
Lubię większość ekranizacji powieści Kinga, w przypadku „Ucznia szatana” nie jest inaczej. Za cały pomysł pochwala należy się raczej pisarzowi niż autorom filmu, ale muszę przyznać, że sprawnie przełożono słowo pisane na język filmu. Niektóre ujęcia mogą przerosnąć to co wyprodukuje wyobraźnia w momencie czytania. Np. Scena przymiarki niemieckiego munduru. Moment w filmie nieco symboliczny bo ukazuje jak w Arturze budzi się diabeł i jak w jednej chwili sytuacja pomiędzy nim a Toodem odwraca się o 180 stopni.
Jest to film skierowany raczej do fanów „Kinga psychologa” niż „Kinga władcy potworów”. Fabuła skupia się na obrazie chorej fascynacji, jej konsekwencji dla psychiki. Jest też w dużym stopniu studium zła jakie tkwi w człowieku – wystarczy uruchomić jeden trybik – mówię tu nie tylko o Atrturze, ale też o Toodzie.
Film stoi bardzo wysoko pod względem aktorstwa. W rolę Artura wciela się „Gandalf biały” Ian McKellan, a w rolę Todda młody zdolny niestety już zaćpany, już nie żyjący Brad Renfro. Szczególnie młodszy aktor zrobił na mnie duże wrażenie. Narodziny jego obłędu wykreowane zostały bardzo wiarygodnie. A Gandalf ,to Gandalf – zawsze sprowadzi cię na złą drogę:)
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:8
Klimat:5
Zabawa:7
Dialogi:7
Aktorstwo:8
Zdjęcia:7
Oryginalność:7
To coś:7
Zaskoczenie:6
65/100