It Follows/ Coś za mną chodzi (2014)
Nastoletnia Jay wychodzi na kolejną randkę z nowym facetem. Sprawa kończy się na tylnym siedzeniu samochodu. Po skonsumowaniu znajomości chłopak załatwia dziewczynę chloroform i przywiązuje do krzesła. Wówczas oświadcza jej, że przekazał jej coś, że to coś będzie teraz za nią chodzić dopóki nie przekaże tego komuś innemu w ten sam sposób.
Wkrótce zapowiedz się spełnia. Jakaś złowroga emanacja przybierająca najróżniejsze postaci zaczyna podążać za nastolatką. Może być staruszką w szpitalnej piżamie, może być kumpelą, może być ojcem. Najważniejsze to, nie dać się dotknąć.
Moim drodzy, mamy dobry film. Chciałoby się powiedzieć, na reszcie, bo to już maj, a jak do tej pory prezentowałam wam same średniawki z tego rocznika.
„Coś za mną chodzi” jest filmem o niewielkim budżecie, bez użycia efektów specjalnych, dzieło twórcy, który w swoich dotychczasowych produkcjach poruszał temat stylu życia amerykańskich nastolatków, a jako inspiracji zawsze używał własnych przeżyć. Tak też jest w przypadku jego pierwszego horroru, bo choć z pozoru mamy tu opowieść o paranormalnym rodowodzie, to moja interpretacja jest bardziej przyziemna. Oczywiście nie neguję grozy jaka występuje w tym filmie, po prostu pozwolę sobie zauważyć drugi dno tej opowieści. Ale o tym może później.
Film bardzo przypomina mi klasyczne amerykańskie kino grozy z lat ’70 i ’80. Pierwsza uwagę zwraca muzyka łudząco przypominająca soundtracki ze starych horrorów. Brzmienei z rodzaju tych, które od razu podnoszą ciśnienie. Druga rzecz, lokalizacja, czyli przedmieścia niedużego miasta, jak w „Koszmarze z ulicy Wiązów„, czy innych podobnych filmach. Trzecia rzecz, niewielki nacisk kładziony na wyjaśnianie, dlaczego filmowe zło jest właśnie złem. Jeśli porównacie stare horrory z ich współczesnymi remake, zauważycie nachalną chęć młodszych twórców do uzasadniania wszystkiego. Freddy Krueger w remake prześladuje nastolatków, bo jest pedofilem, a oni są jego ulubionymi ofiarami z przed lat i tym podobne wydumane bzdury.
Zło w filmie „Coś za mną chodzi” nie ma żadnego rodowodu, i daj boże, żeby nie powstała następna część tłumacząca, co chodzi i dlaczego chodzi.
Filmowi bohaterowie to zwykłe nastolatki, nawet główna bohaterka nie jest ani straumatyzowaną nieszczęśniczką, ani szkolną gwiazdą, nawet nie ma idealnej figury i doskonale ułożonych włosów. We współczesnym teen horrorze rzecz niedopuszczalna.
Bardzo dobrze prezentują się filmowe zdjęcia, szczególnie sceny z udziałem tytułowego „coś”, które zbliża się gdzieś, tam z tyłu, po za polem widzenia tych którymi zainteresowane nie jest. Idzie powoli i konsekwentnie zbliża się. Nie ma makabrycznego oblicza, a mimo to jego pojawienie się i budzi niepokój. Duży plus za sceny na basenie, bardzo oryginalne podejście do tematu.
Na koniec zostaje nam interpretacja. Podejrzewam, że większość widzów, którzy oglądali film przynajmniej jednym okiem wychwycili, że nadrzędnym tematem jest tu seks. Niemal każdy dialog i każda sytuacja, jak np. scena z chłopaczkami podglądającymi naszą nastkę, gdy pluska się w basenie, budzi seksualne skojarzenia. W relacjach między bohaterami widać kotłujące się seksualne napięcie. No i nasze coś… nasze coś, które przenosi się drogą płciową. Jak choroba weneryczna, czy wirus HIV. Fakt, że 'coś’ może przybrać postać każdego można tłumaczyć tym, że pociąg seksualny i zagrożenie jakie może nieść pojawić się może w relacji z każdym. U naszej Jay pojawia się nawet ojciec. „Najważniejsze to nie dać się dotknąć”.
Czyli mamy po prostu film o rozpuście, która zostaje pokarana czymś, co przybiera formę nadprzyrodzoną. Może trochę nazbyt moralizatorskie, ale najważniejsze, że pointa nie wyklucza grozy i nie eliminuje z filmu napięcia czy niepokoju.
„Coś za mną chodzi” jest dobrze zmontowane, dobrze zagrane i przede wszystkim dobrze opowiedziane. Wyróżnia się, przynajmniej w mojej ocenie i zasługuje na uwagę.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
klimat:8
Napięcie:8
Zaskoczenie:6
Zabawa:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:7
To coś:7
72/100
W skali brutalności:1/10
Gość: Surgeon, 163.239.93.* napisał
Potwierdzam, świetny film. Wątpię, czy w tym roku jakiemuś straszakowi uda się go przebić. Też zauważyłam wszystko o czym piszesz, muzyka, zdjęcia… Film stylizowany na horror z lat 80-tych. To, że obsadzono aktorów, a nie modeli, również jak najbardziej trzeba docenić. Jeśli zaś chodzi o interpretację, to najbardziej uderzyło mnie nieprzejawianie przez bohaterów żadnych głębszych emocji. Sypiali ze sobą praktycznie dla sportu, a Jay nie przejęła się nawet, że koleś ją zaliczył i wywalił z samochodu w samej bieliźnie. Zainteresowanie chłopaczka (nie pamiętam jak się nazywał) główną bohaterką też wyglądało mi na czysto fizyczne – mina jego i Jay, kiedy na końcu idą trzymając się za rękę raczej radości z bycia razem nie wyrażały. Dlatego wydaje mi się, że twórcy chcieli zwrócić uwagę na to, że wśród współczesnych młodych ludzi seks nie jest już powiązany z miłością czy czułością, a jest zwykłym aktem płciowym, którego jedynym celem jest rozładowanie pożądania.
Moim zdaniem jednak film nie moralizuje za bardzo, symbole i metafory nie są nam rzucane w twarz na każdym kroku, ale jednak jest więcej treści niż w typowej rąbance z ubiegłego wieku. Mnie się to podoba 🙂
Gość: Koper, *.dynamic.chello.pl napisał
Jak to się nie przejęła, skoro nawet policję zawiadomiła? 😛 Ale film – mimo paru wad, w tym braku pomysłu na jakieś ciekawsze zakończenie – faktycznie świetny i jeden z najciekawszych horrorów tego czy minionego (nie wiem jak tam on jest datowany) roku.
idzwpizdu napisał
Siemka, skąd mogę pobrać lub na jakiej stronie oglądnąć online ten film ?
ilsa333 napisał
Serio?
Wpisz w google tytuł filmu i dodaj słowo 'online’ lub 'pobierz’ i wyskoczy Ci masa stron do wyboru.