The Last winter/ Ostatnia zima (2006)
Nie wiem jak u Was, ale u mnie śniegi stopnieją za dwa dni, więc póki jeszcze zima za oknem- horror na śniegu:
Na Alaskę dociera ekipa odpowiedzialna za rozstawienia na tamtych terenach platform wiertniczych. Odcięci od świata mają tylko i wyłącznie wypełniać wyznaczone zadanie. Problem w tym, że nie wszyscy z tam obecnych podchodzą tak bezrefleksyjnie do swojej pracy.
Hoffman, Geolog martwi się o zniszczenia jakie na dziewiczym terenie może poczynić działalność chciwego człowieka. Bacznie przygląda się także temperaturze na lodowcu, która niepokojąco wzrasta. Są to wątpliwości natury ideologicznej, szybko i konkretnie negowane przez przywódce wyprawy. Schody zaczynają się, gdy członków ekipy ogarnia coś w rodzaju zborowej halucynacji. Co poniektórzy zaczynają wierzyć, że „coś jest pod tym lodem”. Owe coś doprowadza do serii dziwnych zdarzeń które sukcesywnie eliminują kolejnych członków ekipy.
Film ma marniutką ocenę na filmweb. Nie to, że zawsze i z uporem maniaka neguje oceny na tym portalu, ale uważam „Last winter” za jeden z lepszych horrorów łączących element sci-fi z atmosferic horror.
Zarówno forma w jakiej przestawiono wydarzenia jak i sama ich puenta trafiła do mnie a to chyba najważniejsze. Rozgrywające się na Alasce wydarzenia są pełne niedomówień, niejasności. Ta niewiedza wzbudza największy strach. Wolę sprawnie zbudowana metaforę od wykładanie kawy na ławę. Ktoś kto pragnie skonkretyzowanego zagrożenia czyhającego na bezbronnych przygłupich licealistów powinien omijać ten film szerokim łukiem. Nawet nie dlatego, że „przesłanie” do niego nie trafi, ten film po prostu takie osoby znudzi.
SPOILER: Motywy „ekologiczne” w horrorach to nie pierwszyzna- wystarczy przypomnieć sobie „Long Weekend”, jednak to co przedstawili twórcy tego filmu przekonało mnie dużo bardziej. Nie było w tym naiwności. KONIEC SPOILERA
Moja ocena:
Straszność: 4
Klimat:9
Fabuła:8
Zaskoczenie:7
Zabawa:7
Aktorstwo:7
Dialogi:6
Zdjęcia:7
Oryginalność:7
To coś:8
70/100