Ofiara losu- Camilla Lackberg
Przyszedł czas na czwartą z serii powieść pani Lackberg. Przechodzę do tej recenzji z niezadowoleniem, bo zmuszona jestem przedstawić zdecydowanie najsłabszą z jej powieści.
Szwedzka pisarka goniona terminami, co roku publikowała nową książkę o mieszkańcach Fjallbacki.
Policjant Patrick Hedstrom, jego współpracownicy z komisariatu i żona Erika znowu stają przed wyzwaniem wyłonienia z pośród prawych mieszkańców mieściny ludzi występnych i zamieszanych w kolejną zagadkę kryminalną.
Już było tak dobrze… (mam na myśli „Kamieniarza”) a tu nagle opowieść o miałkich uczestnikach reality show, mało przekonująca konstrukcja wątku morderstw – modus operandi na poziomie gimnazjalisty i jeszcze na dokładkę ślub głównej bohaterki…. Aż chce się krzyknąć: olaboga.
Złapałam bakcyla i sięgam po kolejne książki tej pisarki, ale tym razem nie mogę jej darować takiego cofnięcia się w rozwoju…
Widać, że Lackberg pisała to z „batem nad głową”, wcale nie miała chęci tworzyć kolejnej mrocznej historii- wystarczy spojrzeć na zatrważającą ilość stron powieści, które zamiast budować napięcie wokół wątku kryminalnego opisują przygotowania do ślubu: diety, marudzenia z powodu diet, nowe diety, mniej skuteczne diety, diety zakończone sukcesem. Do tego rozwlekłe dyskusje z teściową i próby pocieszenia nieudacznej siostry, która znowu została skrzywdzona.
Szwecka produkcja telewizyjna będąca ekranizacją powieści trochę uratowała sytuację zmieniając w dość znacznym stopniu fabułę. Niemniej jednak „zmęczyłam” tą powieść- nie przeczytałam. Do ostatniej chwili miałam nadzieję na jakiś efektowny zwrot akcji, ale niestety Lackberg nie podjęła wysiłku.
Moja ocena: 4/10