Riding the bullet/ Jazda na kuli (2004)
Allan jest studentem, który przebywając na kampusie otrzymuje smutną wiadomość. Jego ukochana mama trafiła do szpitala. Chłopak nie zamierza czekać. Czym prędzej pakuje manatki i rusza autostopem w stronę rodzinnego miasteczka. Ta podróż pełna przygód i nadprzyrodzonych zdarzeń będzie w pewnym sensie podróżą w głąb jego największych lęków.
’
„Jazda na kuli” w reżyserii, wprawionego w filmowych ekranizacjach, Micka Garrisa, powstała w oparciu o opowiadanie Stephena Kinga pochodzącego ze zbioru „Wszystko jest względne„.
Opowiadanie robi dużo ciekawsze wrażenie głównie dlatego, że w słowie pisanym łatwiej przemycić retrospekcje, tak aby stały się integralną częścią opowieści. W ekranizacji również są obecne, bo w końcu wspomnienia o matce i nieszczęsny wypad na diabelski młyn zwany 'kulą’ stanowią bardzo ważny element bieżącej historii, ale jest ich znacznie mniej.
Co się tyczy tego, co w opowieści jest nadnaturalne, to będą to oczywiście 'przewoźnicy’ Allana, szczególnie jeden, który zażąda od bohatera decyzji z której podjęciem każdy z ludzi miałby ogromny problem.
W filmie mamy do czynienia z ciekawym wątkiem wyboru pomiędzy śmiercią swoją, a śmiercią kogoś nam bliskiego.
King nie boi się trudnych pytań i decyzji.Może dlatego tak skutecznie przeraża? Rzuca nas w paszczę naszych lęków..
(Postanowiłam zmienić nieco kryterium oceniania horrorów, gdyż głupio wychodzi, gdy dwa filmy, które są od siebie zupełnie różne maja taką samą ocenę. Ta więc teraz oceniać będę w oparciu o 10 elementów: Straszność, bardzo po polsku mi się to napisało…,Fabuła/historia/scenariusz, Zdjęcia, Aktorstwo, Dialogi, Oryginalność/pomysł, Zaskoczenie, Nastrój/klimat, Zabawa i To „coś”. W skali od 1 do 10.)
Moja ocena:
Straszność: 4
Fabuła:8
Zdjęcia: 7
aktorstwo: 7
dialogi:7
oryginalność:8
zaskoczenie:5
nastrój: 7
zabawa: 7
„to coś”:7
63/100