Dead End/ Droga śmierci (2003)
Oglądając ten film miałam wrażenie, że mam do czynienia z produkcją z lat ’80. Bardzo lubię stare film, mają specyficzną oprawę, która jednak nie odciąga uwagi od przedstawianych wydarzeń. Taką właśnie estetyką posługuje się „Droga śmierci” mimo iż jest to film powstały już po roku 2000.
Historia jest dość prosta. kilku osobowa rodzina: mama, tata, nastoletni syneczek, dorosła córka i jej narzeczony wybierają się na święta do babuni.Jadą wieczorem skrótem przez las. Po drodze przyjdzie im się zmierzyć z szeregiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Autostopowiczka z dzieckiem na ręku, wózek porzucony na środku drogi i oczywiście czarny samochód pojawiający się co jakiś czas i zawsze będący zwiastunem tragedii.
Film jest bardzo specyficzny. Nie wiem jak to inaczej ująć. Jest… psychodeliczny. Oglądając go w pewnym momencie kompletnie traci się rezon. Sceny budzące strach są przeplatane elementami o humorystycznym zabarwieniu. Oczywiście humor ten może niektórych zniesmaczyć.
Bohaterom, którzy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia trudno jest znaleźć logiczne wytłumaczenie zaistniałych zdarzeń. Zaczyna im powoli odbijać, a widzowi śledzącego rozwój paranoi wraz z nimi.
Za tą właśnie mieszankę wybuchową kocham ten film:)
Moja ocena: 8/10