Good boy (2025)

Todd, młody mężczyzna cierpiący z powodu choroby płuc wychodzi ze szpitala i wbrew woli siostry i prawdopodobnie lekarzy, najbliższy czas zamierza spędzić w odludnym domu odziedziczonym po dziadku. Jak mówi Vera, jego siostra – w nawiedzonym domu, w którym senior rodu spędził ostatnie, niełatwe lata życia. Towarzyszyć mu będzie jedynie pies, wyjątkowo bystry, czujny i opiekuńczy. To właśnie Indy dostrzega, że w starym domu czai się coś złego, coś, co zagraża jego panu.
O borze szumiący i zielony! Gdy tylko usłyszałam, że niejaki Ben Leonberg swój pierwszy pełnometrażowy film nakręcił z perspektywy psa, oszalałam ze szczęścia. W końcu jakiś narrator wart uwagi 😉 Wcale nie ukrywam tego, że w filmach najbardziej drżę o los zwierzęcych bohaterów i gniewam się okrutnie, gdy dzieje im się krzywda, toteż moim pierwszym ruchem rozpoznawczym było upewnienie się, czy pieskowi nie dzieje się tu krzywda. Pies przeżyje, można oglądać.

A teraz do rzeczy. Pomysł na obsadzenie psa w główniej roli w filmie grozy zrodził się z obserwacji Leonberga, który jak wszyscy szczęśliwi posiadacze zwierząt niejednokrotnie miał okazję obserwować dziwne zachowania swojego psa. Czy pies widzi, czy też wyczuwa coś, co jest niedostrzegalne dla człowieka? Sama mam trzy koty i ich dziwne wpatrywanie się w jeden punkt, albo nagłe pogonie za czymś niewidzialnym są serio creepy. Nie dziwię się więc twórcy — gotowy pomysł na film. W roli głównej reżyser i współscenarzysta obsadził swojego prywatnego psiaka, a jego głównym celem było przedstawienie Indy’ego w jak najbardziej naturalnej postaci. Nie zobaczycie tu efektów, żadnych komputerowych wybiegów. Wszystko, co robi Indy, jest prawdziwe, prawdziwe są jego reakcje i to robi taką robotę!
Nie jestem obiektywna. Zupełnie.
To, co urzeka to właśnie ta naturalność. Operator (Leonberg) często posiłkuje się niskimi kątami, a ujęcia symulują ruchy głowy, zbliżenia skupiają się na konkretnych punktach. Wszystko po to, by jak najlepiej przybliżyć widzowi percepcję psa, zobaczyć te wszystkie 'upiorne rzeczy’ jego oczami. Pies nie jest w stanie przeanalizować zjawiska, toteż widz również pozostaje zdezorientowany. To podkreśla atmosferę niepokoju.

Bohater pozostaje niemy, nie jest w stanie zwerbalizować swojego strachu, ale to wszystko odbija się w jego spojrzeniu. Depresyjna oprawa wizualna, ciemne, posępne wnętrza starego domu zanurzonego w przejmującej ciszy.
Bardzo przeżywałam wszystko, co działo się na ekranie i bez wchodzenia w szczegóły, „Good boy” przetyrał mnie emocjonalnie. Można powiedzieć, że to film o nawiedzonym domu, na którym poznał się tylko pies, ale moim zdaniem to bardziej film o umieraniu i o tych, którzy zostają.
Dla mnie bomba, bezdyskusyjnie mój film roku. Oglądajcie.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła: 8
Klimat:9
Napięcie:9
Zaskoczenie:7
Zabawa:9
Walory techniczne:8
Aktorstwo:9
Oryginalność:9
To coś:9
79/100
W skali brutalności: 1/10

Duża przesada z tymi zachwytami. Piesek, owszem, dał z siebie bardzo dużo i zasługuje na uznanie, ale film nudny. Ile można oglądać spacerów psa po schodach z góry na dół i z dołu do góry? Ledwo doczekałem do końca.