Abigail (2024)
Grupa najemnych oprychów porywa dla okupu dwunastoletnią dziewczynkę. Zamierzają przetrzymać ją 24h w okazałym domostwie na odludziu po czym zainkasować okrągłą kwotę od strapionego ojca. Niestety plan szybko rozchodzi się w szwach, bo mała Abigail ani myśli pozostać bierną ofiarą sytuacji. Ma zresztą bardzo specyficzne umiejętności. Bardzo specyficzne.
Przed seansem nie zadałam sobie trudu by zweryfikować kim są jego twórcy, ani co obiecują widzowi w trailerze swojego nowego filmu. Być może gdybym zwróciła uwagę na nazwiska: Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett i sprawdziła ich filmografię oszczędziłabym sobie poczucia rozczarowania, żeby nie powiedzieć zażenowania tym co oglądam. Twórcy sequeli „Krzyku” i „Zabawy w pochowanego” nie podchodzą do grozowych prawideł na serio. Bawią się gatunkowymi schematami, motywami. Często zbaczają w kierunku pastiszu i starają się rozbawić widza tym, co zwykle ma go wystraszyć. Nie boją się krwi, powiem nawet, że z rozmysłem jej nadużywają idąc w stronę groteskowości. I nie ma w tym nic złego, ale to nie zawsze wpisuje się w moje preferencje. Zabrakło kategorii 'komedia’ przy tytule.
Nie czerpałam z seansu radochy, a mój uśmiech był bardziej kpiący. Takie ujęcie obecnego w filmie motywu (bardzo popularnego) nie zaskarbiło sobie mojej sympatii, czy zainteresowania.
Początek był jednak obiecujący. Wszystko szło w stronę thrillera, a scena w której Abigail powiadamia Joey, że ta noc skończy się dla niej źle, wywołała nawet lekki dreszczyk. Tajemnica budowana wokół postaci ojca dziewczynki, czy wewnętrzne rozłamy w grupie najemników zaczęły generować pewne napięcie, ale wtedy nastąpił plot twist, który poprowadził obraz w zupełnie innym kierunku.
Scenariusz podejmuje próbę zbudowania warstwy dramatycznej. Tak jak w „Zabawie w pochowanego” mamy motyw klasizmu, tak tu mamy wątek rodzicielstwa, ze wszystkimi paskudztwami jakie może on nieść gdy zestawi się go z bohaterami w jakiś sposób wykolejonymi. Coś na zasadzie niekochane dzieci zmieniają się w potwory, albo jeden potwór wychowa innego potwora, etc. Płytkie to jednak było i naznaczane nijakością i nie spełniło swojego moralizatorskiego zadania. Zresztą trudno było mi wziąć tu cokolwiek na serio. Finał tej historii tylko utwierdził mnie w negatywnych odczuciach. Nie dla mnie to film, ale może dla Was.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła: 5
Klimat:6
Napięcie:5
Zaskoczenie:6
Zabawa:5
Walory techniczne: 7
Aktorstwo:6
Oryginalność: 5
To coś: 4
50/100
W skali brutalności: 2/10
Obejrzałam i mi się podobało????