Doskonała para –
Marisa i Mattew Bishop wiodą z pozoru idealne życie. Wszyscy postrzegają ich jako parę doskonałą, idealnych rodziców i zgodnych małżonków. Kiedy więc Marisa w trakcie wizyty u terapeutki małżeńskiej wyznaje, że dopuściła się zdrady z przypadkowym facetem iluzja doskonałości pryska. Jednak Avery Chambers psychoterapeutka bez licencji, twórczyni kontrowersyjnej metody pracy z pacjentami wie, że nie ma takiego bałaganu, którego nie da się posprzątać. Trzeba tylko zakasać rękawy i zamiast zamiatać brudy pod dywan należy nazwać problem po imieniu. Co więc tak naprawdę się stało i dlaczego Marisa.. kłamie?
Miałam okazję czytać bardzo udany marriage thriller pochodzący od tego właśnie pisarskiego duetu. „Żona między nami” zrobiła na mnie dalece lepsze wrażenie niż „Doskonała para”, ale to jeszcze nie znaczy, że nie powiem Wam o tej książce kilku miłych słów.
Najmocniejszym punktem powieści jest postać Avery Chambers psychoterapeutki, która jak się dowiadujemy przed kilkoma miesiącami została pozbawiona licencji. Nie wiem, jak sytuacja wygląda za oceanem, gdzie toczy się akcja książki, ale w naszym pięknym kraju kwestia uprawnień do prowadzenia psychoterapii jest delikatnie mówiąc nieuregulowana. Avery może nie tyle odebrano licencje, co wyrzucono ją z kręgu zrzeszonych psychoterapeutów, którzy aby się takimi nazywać nie tylko muszą spełnić wymogi edukacyjne, ale muszą też przestrzegać pewnych standardów etycznych. A działania naszej bohaterki ZDECYDOWANIE się w tych standardach nie mieszczą. Wszak nie został pozbawiona prawa do praktyki, bo pracuje dalej i jest z tego bardzo zadowolona.
Avery metodą doświadczalną opracowała model krótkoterminowej terapii złożonej z dziesięciu sesji i daleko wykraczającej poza na co zwykł pozwalać sobie psychoterapeuta. Każda sesja ma swoją nazwę wskazującą na konkretne działanie i tak mamy między innymi przerażająco brzmiące 'zniszczenie’. Avery dopuszcza się w pracy bardzo silnej ingerencji w życie pacjentów, można powiedzieć, że ich stalkuje, nie zadowalając się tradycyjną formą zbierania wywiady. Przecież mogą kłamać, a ona musi znać prawdę żeby móc im pomóc. Mało tego stawia się w roli speca od cudzego życia mówić pacjentom wprost co w konkretnej sytuacji powinni zrobić i w jaki sposób, zamiast marnować czas swój i pacjenta czekając aż sam trafi na najlepsze dla siebie rozwiązanie. Bywa że posuwa się do manipulacji by uzyskać oczekiwany efekt. Być może Avery nigdy nie wyłamałaby się poza bezpieczne przecież ramy gdyby nie pewna pacjentka i jej dylemat dotyczący działań pewnej firmy farmaceutycznej. Pomoc w tym konkretnym przypadku przynosi Avery nie tylko niejakie objawienie w kwestii tego jakich metod powinna używać, ale też całą masę kłopotów. Komuś wyraźnie nie podoba się to co zrobiła. Bohaterka nie krystaliczna, przyciągająca uwagę i intrygująca
Przypadek Marissy i Mattew gdzieś tam kołuje w tle tej historii – jeśli chodzi o mój odbiór i to co jako czytelnik uznałam za frapujące w tej historii. Wyniosła Marissa nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia i szczerze mało mnie obchodziła wielka tajemnica zbudowana wokół jej skoku w bok. Przeczucie mnie tu nie zmyliło, bo finał tejże tajemnicy okazał się wręcz oczywisty, żeby nie powiedzieć banalny. Z postacią Mattew mam jeszcze większy problem, bo chłop wydał mi się całkowicie przezroczysty i zupełnie nie miałam wglądu w jego emocje. Tak więc z jednej strony dużo dobrego, z drugiej dużo przeciętniactwa.
Moja ocena: 6/10
Współpraca wydawnictwo Zysk i s-ka
Dodaj komentarz