Miłość – Tadeusz Oszubski
Dwaj zawodowi bandyci Cezary Klima i jego brat otrzymują od swojego zwierzchnika polecenie odzyskania długu od mieszkanki jednej z bydgoskich czynszówek. Na miejscu zastają dłużniczkę bez forsy, a w dodatku w sprawę wtrąca się jej nietrzeźwy sąsiad, którego zmuszeni są spacyfikować. Na poczet długu postanawiają ściągnąć ze ścian trochę sztuki, bo pchający się w nieswoje sprawy sąsiad okazuje się malarzem. W ten sposób Tomasz Marczyk zostaje pozbawiony swojego jedynego, największego skarbu – aktów przedstawiających jego miłość. Odtworzenie dzieł nie przychodzi mu łatwo, ale zdaje się znaleźć na to rozwiązanie- tyle szalone co okrutne i wiążące się z morderczą krucjatą jaką przypuszcza na miasto.Tymczasem w galerii, do której trafiają jego dzieła dostrzega je senator Zygmunt Wirski i nabiera przekonania, że przedstawiają one jego jedyną córkę, Justynę. W obawie o skandal zleca odzyskanie dzieł i namierzenie nędzy artystycznej, która je wykonała swojemu bratu, byłemu milicjantowi, obecnie restauratorowi Janowi Wirskiemu.
„Miłość” Tadeusza Oszubskiego wznowiona w tym roku przez Arkadiusza Siejdę, a po raz pierwszy wydana w 2015 roku przez wydawnictwo Erica ma stanowić kompilację kryminału i powieści grozy. Jej głównym tematem ma być tytułowa miłość zilustrowana przez Siejdę na okładce w postaci wyrwanego, pokrwawionego serca.
Mamy tu do czynienia z trzecioosobową narracją , która skupia się na perspektywie trzech męskich bohaterów. Każdy z nich ma swoją definicję miłości i wybiera własną drogę do jej realizacji. Niby światy różne, ale w tej materii, jak się okazuje, niedaleko pada jabłko od kokosa. Teoretycznie najważniejszy jest tu Tomasz Marczyk, umoczony po szyję w nałogu, niegdyś chłopiec z dobrego domu poszukujący miłości. Jak się domyślacie są to poszukiwania rażąco rozczarowujące, ale możemy się utwierdzić w przekonaniu, że z Tomkiem w sumie od zawsze coś było mocno nie tak. A gdy dowiemy się jak faktycznie funkcjonował najważniejszy związek w jego życiu, możemy doznać swego rodzaju konsternacji. Śledzimy jego mordercza krucjatę ulicami Bydgoszczy gdzie celem pozyskania materiału malarskiego – krwi, rozpruwa kolejne dziewczyny i kobiety oraz zabawia się z ich zwłokami. Te opisy mają charakter pijackiego zwidu i są raczej oszczędne – nie mniej jednak warte wspominania, bo to jedyny przyczółek horroru w tej powieści.
Znacznie więcej uwagi autor poświęca Janowi i Cezaremu. Fragmenty poświęcone temu drugiemu, bandycie na usługach innego bandyty, Cezarego, wymordowały mnie najskuteczniej. Cezary dużo i chętnie prawi o swojej miłosnej obsesji na punkcie żony Moniki, która jest istną seks maszyną o czym autor uświadamia nas raz za razem produkując kolejne sceny seksu tej dwójki. Fiksacja autora na punkcie opisów kopulacji skutecznie doprowadziła mnie do decyzji o ominięciu kilku partii książki. Gdyby na okładce umieścić waginę Moniki i myślę, że byłby to wierniejsze oddanie treści książki.
Na koniec mamy Jana, który można rzecz jest tu właściwym frontmenem zespołu. Jak ma już sześc dych na karku, ale prezentuje myślenie napalonego nastolatka. Jego ustawiczne rozważania na temat tego co lubi w kobietach -a ma tu bardzo konkretne wytyczne, podobnie jak u pozostałych książkowych samców – sprowadzają się do postulatów cielesnych. Właściwie kobiecość w tej powieści realizuje się tylko poprzez cielesność a damy tu wspomniane nie mają żadnych cech osobniczych nie związanych z seksualnością – wszystkie są zepsute i napalone. Bardzo brzydka ta kobiecość, bardzo płytka. Sama miłość w powieści i sposób jaki eksploatowany jest jej temat również razi prostactwem – cóż bardziej od porywów serca widać tu podrygi penisa. Idealistką nie jestem, ale liczyłam bardziej na obraz miłosnego opętania popychającego do zbrodni, a dostałam sprawozdanie z delirium tremens.
Kryminału mamy tu również niewiele, właściwie wszystko w końcu rozwiązuje się samo, gdy Cezary kopuluje, a Janek o kopulacji marzy. Styl jest poprawny, ale bardziej kanciasty niż zgrabny. Trochę taka sucha relacja. Emocji nie wzbudziło to we mnie żadnych za wyjątkiem znużenia i zniesmaczenia.
Moja ocena: 3/10
Współpraca Arkadiusz Siejda
Dodaj komentarz