The Cursed (2021)
Koniec XIX wieku. W małej wiosce, zamożny posiadacz ziemski nazwiskiem Laurent postanawia wykurzyć ze swoich ziem cygański tabor. Robi to z typowym dla siebie psychopatycznym rozmachem: Najbardziej butnemu cyganowi obcina kończyny i stawia na polu w charakterze stracha na wróble, zaś najbardziej pyskatą cygankę zakopuje żywcem. Ta ostatnia w zemście przeklina Laurenta i wszystko co ten posiada. Wkrótce klątwa dosięga jego syna, Edwarda. W wyniku dziwnego wypadku z udziałem cygańskiego artefaktu znalezionego na polu zostaje ranny, a zaraz po tym znika w lasach. Szeroko zakrojone poszukiwania nie przynoszą skutków, dodatkowo w okolicy pojawia się wilk czy też inny groźny zwierz odnajdujący radość w rozszarpywaniu kolejnych ofiar. Z pomocą rodzinie Lauterntów przybywa enigmatyczny antropolog, który zdaje się wiedzieć z czym mają do czynienia.
Znany mi całkiem udanego „Odbicia zła” Sean Elilis postanowił przedstawić swoim widzom historię o… wilkołaku. Ale nie takim zwyczajnym, archetypowym owłosionym stworze grasującym pod osłoną nocy. Ellis chciał być oryginalny więc zamiast tradycyjnego wilkołaka mamy uczulonego na srebro alieno-rekina. Cuda, cuda. Czy ten wybieg spodoba się odbiorcom, trudno mi prorokować, mnie raczej nie kupił.
Wątek cygańskiej klątwy jest ciekawy. Nie wiem z jakiej to przyczyny, ale jego obecność w filmach zawsze mnie cieszy i potrafię go docenić. Uważam, że jest jednym z najmocniejszych punktów programu. A jeśli już o mocnych punktach mowa to spieszę Wam ogłosić, że nie mamy tu do czynienia z ładnie opakowaną banią o legendarnym potworze – tym zwykle bliżej do mrocznej fantastyki aniżeli do horroru. Tu na nasze biedne oczy wylane zostanie wiadro krwi. Szybko można się połapać, że twórcy nie zamierzają cackać się z widzem, sceny gore pojawiają się bez żadnego ostrzeżenia, a ich wyrazistość i realizm może przyprawić o dreszcze. To drugi niewątpliwy plus tej produkcji.
Klimatem może przywodzić na myśl takie opowieści jak „Demon historia prawdziwa”, czy „Martwe ptaki”. Mroczna sceneria, ponure twarze znękanych mieszkańców posiadłości i krążące gdzieś wokół zagrożenie. Zagrożenie raczej czytelne i oczywiste dla widza. Zaskoczenia więc nie będzie, w moim przypadku nie było też większych emocji. Podobała mi się klamra spinająca całość- zwróćcie uwagę na sceny otwierające ;). Całość oceniam dobrze, ale nie rewelacyjnie.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:6
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:9
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
62/100
W skali brutalności: 3/10
Dodaj komentarz