A Perfect Host (2019)
Para przyjaciół Sam i Avery zamierzają spędzić weekend w wynajętym domu nad jeziorem, gdzie wkrótce dołączyć do nich ma jeszcze dwoje, spóźnialskich przyjaciół. Sam liczy, że dzięki nieobecności grupy zdoła zbliżyć się do Avery, która od dawna mu się podoba. Jego plan pali na panewce z chwilą gdy w domu pojawia się jego właściciel. Przedziwny facet wyznający kult ciała narzuca się wynajmującym jego dom klientom i nie dostrzega nic złego w swoim zachowaniu. Czy jest niebezpieczny?
„Gospodarz idealny”, grozowy debiut Chada Baileya Wernera na podstawie jego własnego scenariusza to dzieło idealnie wpasowujące się w ostatni trend filmów z upiornymi właścicielami domów letniskowych w roli głównej. Mieliśmy przecież „Rental” i mieliśmy „Superhost„, znalazło by się pewnie jeszcze kilka tytułów gdybym wysiliła pamięć, ale fakt jest fakt: temat jest popularny. Twórca filmu usnuł wizję antybohatera na podstawie swoich własnych lęków: obsesyjny kult ciała wyznawany przez trenerów fitness i perspektywa wynajmu przez internet od zupełnie obcej osoby. I oto mamy Tada i jego dom nad jeziorem, do którego trafiają Avery i Sam.
Gatunkowo mamy tu do czynienia z thrillerem, który oferuje umiarkowanie angażującą rozrywkę. Zaczyna się od niezręczności i skrępowania w jakie wpędza naszych bohaterów Tad. Pojawia się u nich od tak, po prostu, a jako że jest właścicielem domu Sam i Avery nie bardzo wiedzą jak się wobec tej sytuacji zachować. Tad szybko przechodzi do ataku. Spokojnie, nie chwyci od razu za siekierę, chodzi o atak mentalny. Wykład o zdrowym odżywianiu i zaproszenie na poranny trening, gdzie słowo zaproszenie jest eufemizmem. Chcecie popływać po jeziorze? Tad popływa z Wami. Facet jest coraz bardziej natarczywy i opresyjny zaś nasi bohaterzy zauważają, że nie za dobrze znosi odmowę. Jak daleko się posunie? To już musicie sprawdzić sami. To znaczy, nie musicie, ale możecie jeśli macie na to ochotę. „Pefect host” zdecydowanie nie jest pozycją obowiązkową. Produkcja miała niewielki budżet i widoczne są jej niedociągnięcia. Wizualnie bardziej przypomina obraz z końca lat ’90 aniżeli produkt współczesny, choć to akurat jest zaletą. Niestety mamy tu raczej słabe aktorstwo i dziwne wybiegi na linii zdjęcia montaż, a scenariusz, to też umówmy się – nie jest błysk.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:5
Klimat:6
Napięcie:5
Zaskoczenie: 4
Zabawa:6
Walory techniczne:6
Aktorstwo:5
Oryginalność:4
To coś: 5
47/100
W skali brutalności: 2/10
Dodaj komentarz