Na krawędzi mroku – Tomasz Jacek Graczykowski
Tomasz Graczykowski zachęca czytelnika do wyjrzenia poza krawędź mroku. Co jest za nią? Z większości opowiadań autora – a jest ich w sumie piętnaście – przebija fascynacja twórczością Lovecrafta. Miłośnicy tegoż powinni poczuć się jak ryby w wodzie.
W przypadku niektórych inspiracja światem przedstawionym lovecraftowskiej twórczości jest nader czytelna, a styl i forma tak zbliżone, że uzyskujemy złudzenie obcowania z niczym innym jak właśnie jakimś zaginionym utworem Samotnika z Providence. Co ciekawe i należy to zaznaczyć, Graczykowski ma swój zbiór bluźnierczych ksiąg, które przewijają się przez kilka utworów, ma swoje tajemnicze miasteczka, do których lepiej nie przybywać i oczywiście swoich antybohaterów. Nie bazuje więc na spuściźnie Lovecrafta w sposób, który kazałby nam posądzić go o nadużycie – raczej stara się na weridowskich fundamentach zbudować coś własnego. Pełen elegancji język i wręcz archetypiczne podejście do wątków niesamowitych to znaki charakterystyczne dla każdego z utworów zawartych w zbiorze.
Swojego faworyta spotkałam dość szybko, bo już w progu. Prosta jednocześnie bardzo tajemnicze opowiadanie „Spoczywaj w pokoju” to relacja pewnego studenta, który wraz ze swoim wieloletnim przyjacielem postanawia popełnić przestępstwo. Wszystko celach naukowych i dla uzasadniania swoich socjologicznych rozważań. Przestępstwo nie byle jakie, bo młodzi mężczyźni postanawiają wykopać z cmentarza nieboszczyka.
„I znowu narodzę się o zmroku” to mistrzostwo małej formy. Pierwszoosobowa narracja prowadzona z punktu widzenia kamiennego… gargulca, czy istoty do gargulca zbliżonej, ożywającej nocą, by o wschodzie słońca znów powrócić na budynek katedry. To jedno z tych opowiadań, w których autora zajmuje zagadka nieśmiertelności i udręki z nią związanej.
Bardzo dobrze wypada także „Ci którzy trwają”, którego bohaterem jest pewien nieśmiertelny… policjant badający sprawę kolekcjonera twarzy. Historia utrzymana jest w klimacie mrocznej fantastyki z dużym naciskiem na wątki właściwe dla weird fiction.
„Świadomość” zrobiła na mnie bardzo mocne wrażenie. Króciutkie opowiadanie, zawierające pewną niezwykłą relację. Żałuję, ale nie mogę zdradzić Wam szczegółów- cokolwiek bym rzekła stanowiłoby to spoiler dla zamysłu autora.
„Śniący z mroku” relacja człowiek,a którą możemy czytać jako opis rozkładu za życia. Trochę body horroru, nikomu nie zaszkodziło 😉 Oczywiście u przyczyn tego rozkładu leżeć będzie pewne niesamowite zdarzenie – osobliwe znalezisko.
Bardzo przyjemnie czytało mi się także „Czas zarazy”. Futurystyczna opowieść o najemniku, który ma za zadanie odnalezienie dwójki osób – ojca i syna – odpornych na wirusa śmierci.
Na podium postawiłam opowiadania, które jak możecie wnosić z tych krótkich notatek, nie są ewidentnymi przykładami inspiracji Lovecraftem – ale spokojnie nie znaczy to, że cała reszta w tym te silniej skojarzone z Samotnikiem z Providence nie przypadły mi do gustu. Myślę, że wyróżni je cała reszta recenzentów.
Gdybym miała wskazać najbardziej Lovecraftowskie utwory Graczykowskiego postawiłabym na „Zgrozę w Provelence”, „Zieleń z głębi ziemi”, czy „Dziennik Adama Middeltona: Easting” – gdyby ktoś mi powiedział, że powstały na podstawie notatek Lovecrafta- uwierzyłabym;)
„Na krawędzi mroku” to więc zbiór całkiem ciekawy. Utrzymujący wyrównany poziom i z kilkoma opowiadaniami, które zaskarbiły sobie moją szczególną uwagę.
Moja ocena: 7+/10
Dziękuję wydawnictwu Phanom Books Horror
Dodaj komentarz