Szczelina – Jozef Karika
Na świecie istnieją miejsca, w których ludzi znikają częściej niż gdziekolwiek indziej. Miejsca owiane tajemnicą, miejsca zdarzeń, których nie można wytłumaczyć w racjonalny sposób. Miejsca graniczne gdzie jeden krok wystarczy by wpaść w inną rzeczywistość.
Słowacki bloger, Igor w czasie pracy przy rozbiórce budynku dawnego szpitala psychiatrycznego w Żylinie odkrywa stary sejf. W jego wyobraźni znalezisko zapewnia mu bogactwo, ale zamiast kosztowności w sejfie znajduje dokumentacje i nagrania dotyczące historii choroby niegdysiejszego pacjenta placówki. Postanawia zgłębić przypadek Waltera Fischera, który pewnego dnia wyszedł w góry i zaginął by powrócić kompletnie obłąkany. Tak zaczyna się fascynacja Igora zaginięciami ludzi w górach Trybecz na Słowacji.
„Szczelina”- moje drugie spotkanie z Kariką. Równie owocne jak pierwsze, to w który prowadził mnie przez ciemność. Tego samego dnia gdy skończyłam lekturę „Szczeliny” przyjeżdżałam przez las. Zmierzchało. To był po prostu las w mojej okolicy, w którym byłam niejednokrotnie. Ale teraz ten las był inny. Nie wiem jak właściwie opisać moje ówczesne odczucia, ale poczułam się osaczona. Sparaliżowało mnie przekonanie, że z tego listopadowego lasu nie wyjadę i nie dlatego, że panewka od silnika stuka już drugi tydzień. Dokumentna listopadowa cisza, kompletnie pusta leśna droga i ja ze szczeliną w głowie, z której zaczęły wychodzić wszystkie możliwie strachy i przekonanie, że za chwilę zniknę. Te odczucia rosły, a ja już nie wiedziałam gdzie jadę i po co. Czy w ogóle jadę? A może już mnie nie ma, bo zniknęłam?
Nie jestem w stanie wytłumaczyć sobie jakim sposobem Karika tak silnie wgryza się w głowę? Nie uprawia językowych akrobacji, nie rzuca zaklęć, nie tworzy misternych światów. Motywy obecne w „Szczelinie”, w tym blogerskie dochodzenie w prawie tajemnicy Trybecza ujęte jest w dość mainstreamowy sposób. Nie sięga po ekstremę, a jego wizja ludzkiego lęku jest do gruntu prosta. A mimo tego wyprawa z Igorem, Mią, Dawidem i Andrejem w góry równa się z największym koszmarem jakiego można doświadczyć. Możesz zginąć, zniknąć, nie wrócić, przestać istnieć. Może się okazać, że nigdy Cię nie było. Zimno, ciemność, las, który patrzy, światła, których nie powinno tam być. Błądzenie, głód, obcość, nieobecność, nieistnienie. Szczelina w głowie.
Mogłabym powiedzieć, że dawno żaden książkowy horror nie zrobił mi takiej psychicznej krzywdy, ale nie byłaby to prawda, bo tuż przed „Szczeliną” skończyłam „Ciemność”. Może czytanie dwóch powieści Kariki pod rząd, jedna za drugą nie jest najlepszy pomysłem? Być może, dlatego teraz czytam trzecią. I czuję strach.
Moja ocena: 9/10
Dodaj komentarz