No one gets out alive (2021)
Młoda imigrantka latynoskiego pochodzenia, Ambar przybywa do Ohio w Stanach Zjednoczonych by zacząć nowe, lepsze życie. Niedawno pochowała matkę, którą dotąd troskliwie się opiekowała. Echo żałoby wciąż w nie wybrzmiewa, a dodatkowo Ziemia Obieca okazuje się być daleka od ideału. Ambar trafia do domu Reda, który podnajmuje tanie pokoje kobietom w kłopocie. Jak się szybko okaże nie jest to bezpieczne miejsce.
Oto Netflix wypuścił kolejny średniaczek. Scenariusz filmu luźno oparto o powieść Brytyjczyka, Adama Neville’a pod tym samym tytułem. Fabuła skupia się na dążeniach bohaterki do osiągnięcia życiowej stabilizacji w bardzo niesprzyjających okolicznościach przyrody. Silnie podkreślono tu wątek imigracji, przez większość czasu skupiając uwagę widza na bardzo przyziemnych problemach naszej bohaterki, typu jak skołować lewe dokumenty by zacząć normalną pracę.
Stopniowo orientujemy się jednak, że z jej obecnym miejscem zamieszkania- starą, upiorną kamienicą – jest coś mocno nie tak. Alarmują nas dobiegające z sąsiedztwa krzyki innej kobiety i ewidentne kłamstwa jakie Red sprzedaje Ambar by uśpić jej czujność. Do tego dochodzą jeszcze wizje, czy też emanacje, które łatwo połączymy z traumą żałoby jakiej doświadcza nasza bohaterka.
To co widzi Ambar w budynku, między innymi zjawa w białej szpitalnej koszuli, to elementy mogące przykuć uwagę widza. Technicznie wypadają bez zarzutów. Jeśli dodamy do tego jeszcze niezły warsztat aktorski obsady, przybrudzone posępne kadry fajnie budujące klimat opowieści mamy filmidło no, powiedzmy dobre, a przynajmniej takie nie urągające średnio wymagającym gustom.
Schody zaczynają się gdy dochodzimy do finału. Ni z gruchy ni z pietruchy wchodzimy w obszar folk horroru. Nie mam pojęcia co te wątki tu robią i czemu scenariusz idzie w tę stronę. Pasują tam mniej więcej tak jak jednorożec do wiejskiej obórki. Czyli nie pasują wcale. Zakładam, że jest to wynik zmiksowania inwencji scenarzystów z książkowym oryginałem. No nie wyszło. Pozostał niesmak, choć nic go nie zapowiadało.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła: 5
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:6
Zaskoczenie:5
walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:5
To coś:4
54/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz