Wakacje wśród duchów –
Grant Allen, William Butler Yeats, Charles Dickens, George McDonald, Abraham Merritt, Fritz James O’Brien, Margaret Oliphant, Arthuer Quiller- Couch, Oscar Wilde
„Wakacje wśród duchów” to wymarzone wakacje:) Duchy, zmory i upiory grasujące w zbiorze przygotowanym przez Zysk i s-ka nie napadają jednak turystów, ani wczasowiczów. Nie nawiedzają hoteli, nie straszą plażowiczów. W żaden sposób nie są to historie dedykowana tylko i wyłącznie okolicznościowej lekturze przypadającej na dany okres w roku. Spokojnie możecie więc sięgnąć po ten zbiór jesienią, zimą, wiosną… Kiedy tylko najdzie Was ochota na odrobinę klasycznego ghost story z XIX i początku XX wieku.
W antologii znajdziecie jedenaście opowiadań. Zbiór otwiera Oscar Wilde i jego „Duch Canterville”. Tytułową posiadłość w Anglii nabywa amerykański pastor i osiada tam wraz z żoną i dziećmi. Możecie się domyślać, że straszący tam duch nie jest z tego powodu zadowolony, ale kto tu kogo naprawdę wystraszy? Nie jest to może największe grozowe wejście, ale do mnie humor Oscara Wilde zawsze trafiał, co więcej jest to autor, który zgrabnie przemyca w sowich treściach refleksje dotyczące kondycji społeczeństwa. Tu mamy 'duchową’ walkę starej Europy i młodej Ameryki. Moja ocena: 7/10
Następne opowiadanie pochodzące od tego samego autora „Zbrodnia lorda Arthura Savile’a” to dość przewrotna opowieść o przeznaczeniu. Czarny humor naszego wesołka daje szybko o sobie znać, bo już na poziomie prezentacji bohaterów. Rzecz rozgrywa się na przyjęciu u ekscentrycznej damulki, która przewidziała na ten wieczór moc atrakcji dla swoich gości. Pojawia się tam bowiem chiromanta, czyli człowiek czytający z dłoni. I cóż ten nasz wróżbita wyczytuje? Ano jeden z przybyłych na przyjęcie młodzieniec dowiaduje się, że jego przyszłe małżeńskie szczęście musi zostać okupione krwawą ofiarą. Bardziej imponuje mi styl niż pomysł, ale nie jest źle. Moja ocena: 6/10
W przypadku „Pallinghurst Barrow” już nie jest tak dobrze. Opowieść bardzo nastrojowa, wręcz chimeryczna, ale jeśli miałabym Wam powiedzieć o czym opowiada…? Czasy pogańskie, duchy, magia i bardzo zagubiony czytelnik. Ode mnie tylko 4/10
Natomiast „Opowieść starej piastunki” pióra George’a McDonalda bardzo mi siadła.Jej narratorem jest młodzieniec przysłuchujący się opowieści tytułowej Starej piastunki. A musicie wiedzieć, że ma ona do powiedzenia bardzo ciekawe rzeczy. Historia zaczyna się jeszcze za życia dwóch braci, a toczy jeszcze długo po śmierci. Namiętność, zazdrość, zbrodnia i tułaczka dusz. Gotyk w czystej postaci. I ten styl. Przepyszności. Moja ocena:8/10
„Co to było” Fritz’a James’a O’Briena to znowuż dość przewrotna opowieść tym razem rozgrywają się w Nowym Yorku. To tu stroi dom, a w tym domu stoi byt. Nie chcę Wam zdradzać jak potoczą się jego losu, ale szykujcie się na angażująca opowieść. Moja ocena: 7/10
„Dwie rączki” to melancholijna opowieść, która toczy się w wiejskim domku. Trafia do niego nowa lokatorka, która będzie odtąd dzielić przestrzeń z jedyną służącą, będącą jednocześnie gospodynią domu. Starsza Pani doskonale wie czego życzy sobie młoda dama. Wie to tak dobrze, że zaczyna się to robić podejrzane. Czyżby miała jakąś pomocną dłoń, albo dłonie? Historia bardziej smutna niż straszna, ale takie bardzo lubię. Moja ocena: 7/10
O „Klątwie ognia i cieni” Yeats’a się nie rozpiszę, bo niewiele z niej wyniosłam. Ja wiem, że to autor z wysokiej półki i chyba na swoich kaczych nóżkach do niego nie sięgam. Z grubsza rzecz dotyczy żołnierzy przypuszczających atak na klasztor karmelitów. Mnisi giną, rodzi się klątwa. Asekuracyjnie daję 5/10
„Leśnie kobiety”, ależ to było dziwo. Chyba pierwszy horror ekologiczny, obecnie bardzo aktualny, a więc srodze wyprzedzający swoją epokę. Recz dotyczy mężczyzny, który wierzy, że rozumie mowę drzew. Natura woła o pomoc. Toczy się walka, ale czy naszemu outsiderowi można wierzyć? Moja ocena:8/10
Jednym z opowiadań, które zdecydowanie umieszczam na podium najlepszych jest „Biblioteczne okno” Margaret Oliphant. Zdecydowanie muszę uważniej przyjrzeć się twórczości tej autorki, bo już któryś raz swoim opowiadaniem zrobiła na mnie wyjątkowo dobre wrażenie. Akcja historii toczy się wokół tajemnicy tytułowego bibliotecznego okna. Młoda zatopiona w lekturze panienka bawiąca w domu swojej ciotki szybko dostrzega niezwykłe właściwości obiektu swoich obserwacji. Atmosfera niesamowitości każe mi sądzić, że mamy tu do czynienia z najprawdziwszym XIX-wiecznym weird fiction. Moja ocena:9/10
Drugie z opowiadań tej samej autorki, czyli „Podnieść martwych z grobu” wywołało u mnie silne skojarzenie z „Mgłą” Stephena Kinga i tak się zastanawiam, czy czasem, aby nasz amerykański mistrz nie inspirował się twórczością szkockiej pisarki. Być może w swojej historii wchodzi z nią w polemikę, bo o ile w „Mgle” religijny motyw nadprzyrodzonego zjawiska został stosownie wyszydzony przy pomocy postaci mateczki Carmody, tak u Oliphant wersja z boską karą za zbytnie umiłowanie mamony jest traktowany całkiem serio. Ale do rzeczy, co też się tu odprawia? Mgła i ciemność spada na mieszkańców francuskiej prowincji. Opowiadanie, długie, bardzo długie i myślę, że korzystnym rozwiązaniem byłoby jego skrócenie, bo zbytnie rozwlekanie i dreptane w miejscu ani nie buduje atmosfery, ani nie posuwa akcji do przodu. Moja ocena: 6/10
A na koniec najlepsze. Mój umiłowany Charles Dickens i opowieść o „Dróżniku”. Dróżniku, który doświadcza dziwnych zjawisk. Co więcej w tych widzeniach tkwią swego rodzaju proroctwa bo ilekroć w jakimś miejscu dostrzega – jak sam twierdzi- istotę zza światów wkrótce jakiś nieszczęśnik żegna się tam z życiem. Wspaniała atmosfera, ciekawa narracja, piękny styl i do tego jeszcze interesująca koncepcja zwieńczona ciekawym finałem. W mojej ocenie najlepsze opowiadanie w zbiorze. Moja ocena: 10/10
Krótko podsumowując „Wakacje wśród duchów” to udana antologia, smaczek dla miłośników klasycznej grozy i okazja do zapoznania się nią w pigułce jeśli jeszcze nie próbowaliście.
Moja ocena: 7/10
Dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka
Dodaj komentarz