Dracul – Dacre Stoker, J.D.Barker
Irlandia, XIX wiek. Siedmioletni Abraham Stoker cierpi na nieznaną chorobę, która w każdej chwili może spowodować jego śmierć. Ulgę w dolegliwościach przynosi mu tylko obecność niani, tajemniczej Ellen Crone. Dobrodziejska działalność kobiety ma jednak swoją mroczna stronę, która może zagrozić zarówno chłopcu jak i całej jego rodzinie. W końcu kobieta 'znika’, by 'powrócić’ po przeszło dziesięciu latach i na nowo wprowadzić zamęt w życiu Stokera.
Dobrze widzicie, bohaterem powieści „Dracul” jest nie kto inny jak Bram Stoker autor „Draculi” i przodek Dacre’a Stokera.
Przyznam, że miałam spore wątpliwości względem pomysłu przywołania ducha „Draculi” przez współczesnego autora. Wiecie jak to jest z przywoływaniem duchów – ma przyjść ukochana babcia, przychodzi jakaś poczwara z piekła i psuje meble;) Obawiałam się karykatury Draculi z rodzaju filmowego „Dracula 2000”, albo jeszcze gorzej. Moje katastroficzne wizje spowodowały odwlekanie lektury w czasie, by nie psuć celebrowanego w mojej świadomości obrazu oryginału. W końcu się przełamałam i wiecie co? Książka okazała się nie tylko dobra, a nawet bardzo dobra. Nie dziwi mnie to, że wytwórnie filmowe rzuciły się na prawa do ekranizacji – wyścig wygrał Paramount i to w przedbiegach, bo jeszcze przed premierą powieści. Tak więc wypatrujcie filmowego „Dracula”.
Książka ma formę powieści epistolarnej co jest pierwszym odwołaniem do oryginału. Czytamy tu korespondencję i zapisy z dzienników bohaterów. Wyłania się z tego historia, jak twierdzi, autor ma swoje poparcie w prawdziwych wydarzeniach. Do wiary w to nie jestem skłonna, ale muszę przyznać, że sprawa została rozegrana na tyle sprawnie, że mamy wrażenie, że oto dokopaliśmy się do skały, u stóp której wybiło źródło inspiracji najsłynniejszej powieści wampirycznej w dziejach literatury. Możemy się dowiedzieć, kto jest kim. Dajmy na to sama postać Johnatana Harkera – to nasz Bran, Mina to jego siostra Matylda etc.
Dacre Stoker pracując wspólnie z Barkerem bazował na zapiskach autora „Draculi” i korzystał z tej samej, powiedzmy, bazy danych. Tak powstał można rzecz prequel „Draculi” w postaci „Dracula”. Autorom udało się oddać klimat XIX wiecznej opowieści grozy, co jest chyba największą zaletą powieści. Książka jest dopracowana i przemyślana. Mogę ją polecić z czystym sumieniem, co nie da się ukryć jest dla mnie ulgą.
Moja ocena: 7+/10
Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca
Dodaj komentarz