Oczami Aleksandry – Natasha Bell
Alexandra Southwood zostaje uznana za zaginioną z chwilą gdy nie wraca do domu. Nikt nie wie, co spotkało kobietę po wyjściu z pracy na Uniwersytecie. Nie wie tego kochający mąż, ani dwie córeczki. Nie wiedzą tego policjanci prowadzący śledztwo. I oczywiście nie wie tego czytelnik.
O książce Natashy Bell słyszałam w większości mało pochlebne opinie i co chcę Wam zdradzić na samym początku, nie jestem skłonna ich podzielić.
Natasha Bell z pewnością nie napisała książki typowej, próżno tu szukać demonicznego literackiego portretu oprawcy pojedynkującego się z bystrym detektywem. Tu narrację przejmuje bohaterka, zaginiona bohaterka, która – co zaznacza na wstępie – może tylko domniemać co dzieje się z jej bliskimi pod jej nieobecność. Chyba każdy zastanawiał się jakby wyglądałby świat bez nich, świat z którego znikasz bez śladu. Czy kochający mąż byłby dalej kochający? Jak wyglądałoby nasze życie we wspomnieniach najbliższych przyjaciół. Czy jest szansa, że ktokolwiek trafi na nasz trop?
Biorąc pod uwagę finalne rozwiązanie zagadki zniknięcia Aleksandry, autorka podjęła się tu zadania karkołomnego, z którego w mojej ocenie wybrnęła zwycięsko. Tak, bardzo spodobał mi się zamysł, ale w żaden sposób nie mogę Wam go zdradzić. Historia jest mętna, a subiektywność narracji pozwoliła jej na zapędzenie czytelnika, tam gdzie autorka chciała.
Mimo że dość wcześnie w mojej głowie pojawił się właściwy trop – dotyczący przynajmniej 3/4 zagadki – to nie odbieram tego jako słaby punkt, czy potknięcie ze strony Bell. Myślę, że tak właśnie miało się stać. Ciężko trawie opowieści, których autor nadmiernie przywiązuje wagę do zaskoczenia czytelnika i celowo nie daje mu najmniejszych szans na zdobycie choć szczątkowych informacji. Dużo większą sztuką, w mojej ocenie, jest takie rozegranie partii by mimo wskazówek, mimo forów, jakie otrzymuje czytelnik autor dalej angażował go w rozgrywkę i kontrolował sytuację.
W przypadku „Oczami Aleksandry” dostajemy nie tylko tajemnicę do odkrycia. Musimy poznać główną bohaterkę, jej pokręconą dwoistą naturę, jej pełne sprzeczności dążenia. To właśnie jest główny temat książki. Kluczem do polubienia jej jest więc nie tylko radocha spowodowana zaskoczeniem fabułą, ale też swego rodzaju wejście w buty tytułowej Aleksandry i współodczuwanie z nią. Jeśli jej postać będzie zbyt przegięta jak na Wasze standardy nie ma szans byście zaangażowali się w jej opowieść. A Aleksandra może wydać się przegięta 😉 Jest artystką w pełnym tego słowa rozumieniu, dużo mówi o swoim pojmowaniu sztuki i nie chodzi tu bynajmniej o malarstwo pejzażowe a o performance oscylujący na granicy dobrego obyczaju. Jako że żywo interesuję się tematem, w moim przypadku to, co inny czytelnik uzna za smętne pierdzielenie było czymś w rodzaju dyskusji z pokrewną duszą:) Jeśli chodzi o moją ocenę to zdecydowanie trafiona zatopiona.
Moja ocena: 8/10
Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca
Zachęcona recenzją książkę przeczytałam…. i pozostaję pod jej ogromnym wrażeniem. Wciągająca narracja i fabuła poruszająca prawdziwe, żywe problemy. Opowieść pozostanie ze mną na długo.
Bardzo się cieszę, że Tobie również się spodobała