1BR (2019)
Sarah przeprowadza się do Los Angeles. Marzy o pracy projektantki mody, ale najważniejsze jest dla niej znalezienie swojego miejsca z dala od ojca, który zdradzał jej umierającą matkę. Udaje jej się wynająć wymarzone mieszkanie w ładnym apartamentowcu na spokojnym osiedlu. Sympatyczni sąsiedzi, las pomocnych rąk, duch wspólnoty… Sarah może cieszyć się tym wszystkim, ale tylko do czasu. Do czasu gdy zacznie łamać zasady społeczności.
To już drugi straszak traktujący negatywnych w skutkach próbach wicia własnego gniazdka, jaki udało mi się obejrzeć w ostatnim czasie… Tym razem jest to obraz debiutującego w długim metrażu Davida Marmora. Gatunkowo stanowi przykład kina psychologicznego, ale bardziej thrillera niż horroru. Jest raczej oszczędny w środkach, więc nie rozpiszę się na temat jego walorów technicznych i raczej skupię się na warstwie tekstowej.
Fabuła filmu skupia się na postaci młodej kobiety, która otwiera nowy etap w życiu. Chce odciąć się od korzeni i zacząć życie w bardziej przyjaznym środowisku. Społeczność apartamentowca wydaje się być odpowiedzią na jej potrzeby. Grupa zawsze uśmiechniętych, serdecznych ludzi o dobrych intencjach. Tak, dobre intencje…
Sarah jednak nie czuje się tam dobrze, dziwne nocne hałasy w mieszkaniu, a później anonimowe liściki sugerujące, że ktoś odkrył, że złamała lokatorski regulamin. Sytuacja się zaognia. Do czego to wszystko zmierza łatwo możecie się domyślić śledząc dalsze kroki społeczności podejmowane względem Sary. Nim dziewczyna się zorientuje znajdzie się w pułapce. I nie jest to tylko pułapka ideologiczna. Z ideologiami jest ten problem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nie cofnie się przed niczym by wcielić je w życie. Tak oto parafrazując mojego niegdysiejszego profesora: Kaszanka dla wszystkich i nie ma miejsca na pęto cienkiej. Sarah zmuszona jest podporządkować się północnokoreańskiemu modelowi życia.
Seans z „1BR” to obserwowanie nierównej walki jednostki ze wspólnotą. Tortury i pranie mózgu, by wreszcie rozegrać bitwę ostateczną przeciwko samemu sobie o siebie. Dobrze opowiedziana historia z dobrym, mocnym finałem. Myślę, że film ma szansę się spodobać, szczególnie osobom lubującym się w antyutopiach, opowieściach z rodzaju „Żon ze Stepford”.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła:8
Klimat:6
Napięcie:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:7
63/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz