Outsider – Stephen King
Jedenastoletni Frank Peterson zostaje znaleziony martwy. Jego brutalne morderstwo budzi oburzenie w społeczności Flint City dlatego, gdy pojawia się podejrzany, detektyw Raplh Anderson doprowadza do szybkiego zatrzymania osobnika. Okazuje się nim Terry Maitland miejscowy trener.
Wszyscy gorąco wierzą w jego winę, nawet gdy pojawia się dowód, że w czasie popełnienia zbrodni Terry był zupełnie gdzie indziej. Kolejne nieścisłości, wreszcie nowe niecodzienne tropy zmuszają zawziętych sceptyków do otwarcia się na zupełnie nową drogę interpretacji zdarzeń.
King w wersji kryminalnej to mój najmniej ulubiony King. Lubię Kinga w wersji psychothriller („Misery„), lubię Kinga w wersji obyczajowej („Dolores”) i oczywiście, w wersji pure horror. Z tym, że tego ostatniego jakość mało doświadczam w tym czasie.
Szumny horror roku 2019 „Instytut” okazał się bardziej powieścią sci-fi, a poprzednie nowości jakie czytałam to seria o detektywie Hodgesie. Nie twierdzę, że King zupełnie się w tej materii nie sprawdza, ale kurczę tęskni mi się za czymś na miarę „Ręki mistrza„. Tak, uważam że to najlepsza powieść grozy Kinga i niech mnie Jack Torrance gania za to z kijem do krykieta, albo siekierą, jak mu Kubrick da.
Po „Outsidera” sięgnęłam dlatego, że obiecywał klasyczną grozę. A tymczasem, czytam czytam. I nic. Jest morderstwo i morderca i kolejny detektyw, który w przeciwieństwie do Hodgesa nie był stanie we mnie wzbudzić sympatii. I choć King spycha paranormalną stronę tej historii na margines tak długo jak się da ona w końcu dochodzi do głosu i uwaga, właśnie dzięki postaci wyciągniętej z serii o Hodgesie. Ostateczne rozwiązanie zagadki zbrodni leży daleko poza śledczymi procedurami i bardzo się z tego cieszę, bo choć liznęłam horroru.
W tym momencie bardzo żałuję, że King nie jest jakimś początkującym pisarzem, który mógłby otrzymać uczciwego kopa w tyłek od czytelników ze słowami: Wróć jak napiszesz horror. Tymczasem facet pisze co chce i nadal jest królem grozy.
Gdyby nie to, żem tak głodna starej kingowskiej grozy to z pewnością przyjęłabym „Outsidera” z większą aprobatą. Bo jakby nie patrzeć wątek tytułowego „Outsidera”, ten byt będący przyczyną całego zamieszania, jest świetny i naprawdę daje do myślenia. Sądzę nawet, że King osadził go w rzeczywistości kryminalnego śledztwa celowo, by z impetem wskazać konsekwencje istnienia takiego 'dziwa’. Zrobił to dobrze i tylko moje nie warte uwagi roszczenia dzielą tę książkę od naprawdę pozytywnej oceny.
Moja ocena:6/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i s-ka
Dodaj komentarz