Hanno cambiato faccia / Zmiana oblicza (1971)
Szeregowy pracownik korporacji Nosferatu, Alberto Valle zostaje zaproszony przez swojego szefa, inżyniera Giovanniego Nosferatu do jego domu, willi położonej na kompletnym odludziu. Po drodze mężczyzna napotyka roznegliżowaną autostopowiczkę Laurę, która towarzyszy mu w dalszej podróży, cały czas starając się odwieźć go od pomysłu przyjęcia gościny inżyniera. Mimo tego Alberto wkrótce przekracza próg willi swojego chlebodawcy. Jest pod ogromnym wrażeniem zarówno samego domu jak i jego właściciela.
Klasyka miewa ciężko los. Każdy ją zna, przynajmniej w teoretycznych założeniach i każdy robi z nią co chce. Doczekaliśmy się nieskończenie wielu wariacji na temat takich utworów jak „Frankenstein„, czy „Dracula„. Są to bowiem szlagierowe tytuły. Niektóre są bardziej, inne mniej, udane. „Zmiana oblicza”, która wzięła na warsztat „Draculę” Brama Stockera wprowadziła mnie w osłupienie.
Większość z Was zmierzyła się już chyba, z nowym serialowym Draculą od Netflixa. Ja odpadłam po trzech odcinkach, nie chcąc wiedzieć jak dalej będzie przebiegać ta profanacja zwłok. Sięgając po „Zmianę oblicza”, w krótkim czasie po moim spotkaniu z Netflixowym „Draculą” nie miałam świadomości, że sięgam po kolejną wariację na jego temat. Wariację, która dla odmiany bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła.
Tak popadłam w przedziwną konsternację widząc to przedziwne połączenie horroru gotyckiego z satyrą społeczną. Nie jest to znowuż pomysł taki 'od radajca’, bo czasem mi się zdaje, że to właśnie horror wampiryczny jako pierwszy wysunął oskarżycielski palec w postawę konsumpcjonizmu.
Nie mniej jednak jak dotąd nie spotkałam się z tak dobitnym i symbiotycznym podejściem do obydwu zagadnień. Włoski Dracula, nie jest szlachcicem a przedsiębiorcą, korporacyjnym guru, który sprzedaje wszystko i każdemu. To jak bezgraniczny jest jego apetyt momentami ociera się o groteskę. Reklamy rodzinnego pakietu LSD dostępnego w sieci marketów Nosferatu chyba już nigdy nie zapomnę o_O
Klimat filmu jest nie mniej dziwaczny niż jego treść. Z jednej strony mamy do czynienia z niewątpliwą elegancją, zachęcającym szykiem odzwierciedlonym zarówno w postawie naszego inżyniera Nosferatu jak i we wnętrzu jego willi, robiącej przecież za zamek Draculi. Z drugiej strony w tym jasnym obliczu, wręcz wylizanych gładkościach kryje się jakiś podstępny brud i ciemność.
Wszechobecna technologia, nieustannie deklamowane reklamy stanowią tu nowy rodzaj wampirzej hipnozy, nowy mesmeryzm, któremu poddawany jest bohater, Alberto. W miarę jak postępuje akcja jest coraz dziwniej i dziwniej. Bohater jest w pułapce, nie inaczej niż było to w oryginalnej historii.
O tak. Ten film to prawdziwa gratka i nie wiem jak wytłumaczyć sobie fakt, że nie zaskarbił sobie popularności.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:8
Zabawa:9
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:9
To coś:8
76/100
W skali brutalności: 1/10
123 napisał
Dobre widziałem. Csemu brak komentarzy 🙁
ilsa333 napisał
1. Nie jest to kino mainstreamowe
2. Staaaare, mało kogo interesują starocie;)