Niewiarygodne – Ken Armstrong, T. Christian Miller
Rok 2008. Przedmieścia Seattle. Nastoletnia Marie zgłasza na policji gwałt. Wg. słów dziewczyny zamaskowany napastnik wdarł się do jej domu, obezwładnił ją i dokonał gwałtu. W toku prowadzonego śledztwa, pod presją kolejnych przesłuchań, pytań podważających wiarygodność dziewczyny postanawia ona wycofać zgłoszenie. Teraz to Mary staje przed sądem, oskarżona o składanie fałszywych zeznań. Ale jak było naprawdę?
„Niewiarygodne” nie jest historią samego gwałtu, a raczej jego konsekwencji dla ofiary. Media, fundacje, organizacje pożytku publicznego, osoby pracujące z ofiarami gwałtów, a nie rzadko i same ofiary apelują do społeczeństwa by nie pozostawiać sprawców przestępstw bezkarnymi. Te apele jednak nie zdają się na wiele bo statystyki mówią sam za siebie – większość ofiar przestępstw seksualnych nie zgłasza się na policję. Dlaczego? O tym właśnie opowie Wam książka „Niewiarygodne”.
Być może jej tytuł jest już Wam znany, bo na podstawie tej samej historii, którą przywołują autorzy powstał serial Netflixa. Serial, swoją drogą bardzo dobry, jednak to książce oddaje palmę pierwszeństwa. Książka wywiera silny wpływ na czytelnika. Mamy możliwość poznać perspektywę różnych osób i ich spojrzenie na sprawę. Możemy wierzyć. Możemy się wahać i wątpić.
Wersja filmowa może się wydawać atrakcyjniejsza w odbiorze, ale pomija wiele kwestii, scenariusz nie jest w stanie zmieścić tego ogromu krzywdy jaki został wyrządzony bohaterkom książki. Tak, bo bohaterek jest więcej. W dwa lata po donosie Mary, gdy tej została już przypięta łatka 'niewiarygodnej’ na światło dzienne wychodzą kolejne przestępstwa, łudząco przypominające to rzekomo nie popełnione na Mary. Tu muszę pochwalić walory stricte detektywistyczne książki. Musimy dojść do tego kto jest sprawcą i jak działa. Czemu wybierał właśnie takie ofiary, co je łączy? Jego zamysł okaże się cokolwiek szokujący.
Nie mamy tu do czynienia z historią wymyśloną. To literatura faktu, choć może się wydawać… hym… jak mówi sam tytuł 'niewiarygodna’.
Bardziej wytrwałych zachęcam do lektury, dla leniuszków, polecam wersję serialową.
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca
Dodaj komentarz