Nanny / Niania (1965)
Dziewięcioletni Joey po dwóch latach wraca z ośrodka dla trudnych dzieci do swojego rodzinnego domu. Tu wita go pogrążona w depresji po śmierci córki i siostry Joey’a matka, surowy ojciec i uprzedzająco miła niania. Młody panicz jest krnąbrny i zagniewany, za wszystkie domowe nieszczęścia wini starą nianię. Chłopiec marzy o pozbyciu się jej z domu.
Film z Bette Davis z ’65 roku wpadł mi w oko lata temu. Zwróciłam na niego uwagę krótko po seansie z „Co się zdarzyło Baby Jane” i polowałam na jakąkolwiek wersje nadającą się do obejrzenia. Każdy miłośnik starych filmów, wie, że takie polowania bywają karkołomne i mało efektywne, ale w końcu się udało. „Niania” nieoczekiwanie wyłoniła się z czeluści internetu.
Film stanowi ekranizację powieści Marryam Modell, której niestety nie znam i pewnie prędko nie poznam. Podobnie jak w przypadku wspomnianej „Baby Jane…” jest to historia trzymająca się w gatunku psychologicznego thrillera.
Tytułowa bohaterka, w którą wciela się niezawodna jak zawsze Bette Davis to stara niania, która od pokoleń zajmuje się dziećmi z rodziny pani domu. Jak nietrudno się domyślić pracy z dziećmi poświeciła całe życie, ale na koniec zdarzyła jej się wpadka. Tą wpadką wydaje się być mały panicz Joey, który według niani i wszystkich domowników odpowiada na śmierć swojej małej siostry.
Po tym zdarzeniu chłopiec został odesłany do specjalnej placówki, co dokładnie było bezpośrednią przyczyną zesłania wolę nie zdradzać, by nie odsłaniać zbyt wielu kart w tym rozdaniu.
Zagadka, choć jej finał mógł niektórych rozczarować jest jednak bardzo zmyślna. O powodzeniu całego szwindla w dużym stopniu zadecydowała jakość aktorstwa obsady i sposób, w jaki wykreowano poszczególne postaci. Bette Davis, choć nie mówię tego z przyjemnością, nie jest czarnym koniem tego wyścigu. Jest nim mały Wiliam Dix, w roli paniątka. Młody aktor zagrał w zaledwie dwóch produkcjach, a szkoda, bo uważam, że to niespotykany, samorodny talent.
Warstwa dramatyczna i psychologiczna zdominowała ten film, choć nie można powiedzieć by nie było w nim grozy. Groza obecna jest tu pod postacią pewnego rodzaju szaleństwa. Scena śmierci małej siostry Joeya zdecydowanie działa tak jak powinna.
Nie mamy tu żadnych efektownych akcji, większej brutalności, czy choćby kropli krwi. Film z klasą, można rzec i przy tym bardzo intrygujący.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:7
Zabawa:8
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:8
Aktorstwo:9
Oryginalność:8
To coś:8
73/100
W skali brutalności: 1/10
Agnieszka Kijewska napisał
Uwielbiam takie ,,starocie”. Dzięki za namiar i zachęcającą reckę. 🙂